Wreszcie jest! Ultralekki, ekologiczny, nadający się do pełnego recyclingu rower z kartonu. Wymyślił go pewien Żyd, który pięknie kontynuuje tradycje swojego narodu - czyli jest pierwszy, przed wszystkimi i to on na tym najwięcej zarobi.
Siedział nad swoim projektem półtora roku. Myślał, składał, prasował ten karton aż w końcu wyszło mu dzieło jego życia. Ja go naprawdę podziwiam, bo chłopak dłubał zapewne dzień i noc na warsztacie szukając optymalnego rozwiązania. Zaniedbał w tym czasie swoją kobietę i czwórkę dzieci, ale wymyślił. Rodzina od niego odeszła, ale teraz pewnie wróci.
Geniusz pomyślał o wszystkim. Modlisz się, żeby nie padało, bo się rozleci? Nic z tego, rower jest posmarowany specjalnym lakierem, który chroni go przed zgubnym działaniem wody i błota. Ucierpieć możesz jedynie Ty, bo rowerek nie dorobił się jeszcze błotników i istnieje duże ryzyko, że podczas jazdy w deszczu możesz sobie ubrudzić tyłek.
A jeśli sen z powiek spędza Ci zmiana łańcucha albo dętki, to... możesz spać spokojnie. Łańcuch bardziej przypomina taką większą gumkę recepturkę - wystarczy mieć w zapasie i jak Ci się zerwie to nakładasz. Jak gumkę do włosów albo na... no wiecie gdzie. Proste, żadna filozofia. Opona to też guma, ale wypełniona nie powietrzem, a jakimś tworzywem (hmm... gumą?) - nie ma prawa się przebić więc na polskie drogi i chodniki jak znalazł.
Ale kolega z Izraela nie przewidział jednego. Wycenił rower na 20 $, czyli jakieś 70 złotych. To jak za darmo. Kilka bym sobie takich kupił, w różnych kolorach, bo przecież mamy jesień i pogoda w kratkę. No to czego nie przewidział?
Tego, że to będzie HIT. Modny i stylowy, szczyt lansu i pozycji społecznej. Każdy będzie chciał go mieć, to będzie trend na dłuuugie lata. Aluminium i plastiki zostaną rzucone w kąt, a każda firma zacznie produkować na masową skalę kartonowe jednoślady.
A kto dziś nie zna ostrego koła? Nie ma chyba już takich na ziemi. No więc niech mi ktoś teraz łaskawie wytłumaczy, dlaczego za ramę z dwoma kołami muszę zapłacić więcej niż za rower z pełnym wyposażeniem - biegami, hamulcami, lampkami i innymi duperelami? Pełna powaga, przeglądałem ostatnio Allegro i chcąc kupić zwykły, biały rowerek na dwóch wąskich kółeczkach plus siodełko i kierownica, musiałbym odchudzić swój portfel o prawie 1000 zł !
To z jednej strony efekt postępującej kultury minimalizmu, a z drugiej samego trendu posiadania takiego okazu. Idea albo lans. Tak czy siak, cena jest zabójcza dla tych wszystkich, którzy nie robią z tego pomysłu na siebie, a chcą jedynie pojeździć. I to samo czeka nasz kartonowy rowerek, który następnego lata powinien skutecznie sprawić, aby ostre koło pozostało w piwnicy. Lub zostało rzucone na śmietnik, co by mógł go sobie ktoś zabrać do przewożenia złomu i sprzętu AGD.
A propos piwnic. Boisz się, że ktoś połasi się na twoje kartonowe cacko i rano piwnica będzie pusta? Spokojnie - nasi rodzimi bezdomni niekoniecznie będą stawiać na ekologię i żaden kartonowy model z blokowych piwnic nie zniknie, ale może zostać ostro nadgryziony przez okoliczne-piwniczne zwierzaki.
A co, jak się rowerek zużyje? Ja wiem, że w cywilizowanych krajach nie ma z tym problemu, ale u nas te kolorowe śmietniki segregujące odpady są albo zapełnione, albo przewrócone, albo jest ich za mało, albo w ogóle nie ma.
Spokojnie, poradzimy sobie. Opał jest przecież drogi, a czymś palić trzeba...
P.S. A jakby ktoś chciał skonstruować taki jeżdżący karton to proszę bardzo:
Podobało Ci się? Zostaw komentarz!
Ja widziałem taki w Ameryce 2 lata temu. Jechał na nim jakiś wioskowy dziadek, ten rower zreszta też nie wyglądał na profesjonalny, skrecany w garażu pzrez jedną noc, ale jezdził!
OdpowiedzUsuńRozumiem że jakiś amerykański wieśniak nie wyczuł w tym pomyśle milionów dolarów, ale Ty? :P
Usuń