Tylko dlaczego normalna rozmowa, a nie pijacki bełkot, idzie nam tak ociężale? W knajpie sprawę ułatwia alkohol, ale co nam utrudnia rozmowę choćby przy kawie? I to nie chodzi o jakieś tam pitolenie, co tam ostatnio kolega na imprezie wypił, ile lasek poderwał i komu ubranie zarzygał.
Własne zdanie - dlaczego nie potrafimy go wypowiedzieć ani tym bardziej obronić? Dlaczego nie chcemy rozmawiać o problemach, które dotyczą nas i milionów innych ludzi? To jest dopiero problem. Mamy wokół siebie rodzinę, znajomych, ludzi których lubimy i nie umiemy z nimi szczerze pogadać o tym, co nas boli.
Boimy się odrzucenia przez ludzi, którym ufamy? Że nas wyśmieją, zlinczują albo po prostu zleją nasz problem i nasze poglądy? Są dwa wyjścia: albo to nie z nimi powinniśmy się dzielić naszym życiem, albo to z nami jest coś nie tak.
W szkole i na studiach nikt nas nie uczy posiadania własnego zdania, ale wielu z nas już wtedy je ma. Choć niewielu potrafi to pokazać, bo tego też nas tam nie uczą. Ciągle według schematu, który ktoś kiedyś napisał i wpoił, że tak jest dobrze. Wyłamiesz się - masz problem. O którym też z rzadka można z kimkolwiek pogadać, bo to przecież twój problem, a nie tych, do których przychodzisz po pomoc.
Prawda jest taka, że twoje zdanie i twój problem, to często zdanie i problem milionów ludzi na tym świecie. Nie musisz się wstydzić, że człowiek stojący naprzeciwko patrzy na ciebie jak na debila. Nie gadaj z nim, nie jest wart twoich problemów i poglądów. Murem za tobą stoją miliony innych. Bo twoje otoczenie, to już nie tylko rodzina, kumple, koleżanki i kot w domu. A to właśnie oni najczęściej patrzą na ciebie jak na idiotę, kiedy się odzywasz. Może poza kotem.
Nie ustawiaj sobie sztucznych przeszkód i nie ograniczaj się na świat, który tylko czeka aż się mu wygadasz. Sieć przestała być anonimowa - kto chce taki pozostanie, ale coraz więcej jest ludzi, którzy nie chcą zostać ze swoimi poglądami tylko wirtualni. A są ku temu możliwości, więc wykorzystaj je. Skorzystasz na tym Ty i być może te 100 milionów innych osób. A wystarczy się otworzyć i wpoić sobie, że nawet eskimos może być tobie bliższy niż najlepszy przyjaciel.
Tym "krótkim" wstępem zapraszam do dyskusji tych wszystkich, którzy z niezrozumiałych dla mnie przyczyn jeszcze swojego zdania u mnie nie wyrażali. Tym bardziej, że panel komentarzy jest teraz bardziej przyjazny i więcej widać - przetestujcie sobie. To nie boli, a każdy pogląd na sprawę wzbogaca człowieka intelektualnie i być może właśnie rozwiązuje czyjś problem.
Podobało Ci się? Nie zgadzasz się? Zostaw komentarz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz