10 lis 2012

DENTYSTKA. TROCHĘ SADYSTKA.

Ale nie w tym sensie, że sprawiła mi ból. Wręcz przeciwnie, zrobiła wszystko żebym go nie poczuł. Nie miałem nic do gadania, kiedy zaproponowała mi zastrzyk znieczulający. To była raczej propozycja z kategorii tych nie do odrzucenia. Półtorej godzinki będzie pana trzymać - powiedziała. No może dwie.

Tyle jestem w stanie wytrzymać, pomyślałem. Ale przestałem, kiedy minęła piąta godzina paraliżu lewego policzka i nadal mógłbym spokojnie sobie igły w niego wbijać. I jeszcze położyć się na lewym boku i zasnąć - bez żadnego bólu.

Zanim jednak jakimś dziwnym, dla mnie hipernowoczesnym sprzętem (bo nie była to strzykawka) znieczuliła mi połowę twarzy, fotel na którym siedziałem zaczął odchylać się do tyłu coraz bardziej, bardziej... i bardziej... aż w końcu moje ciało zatrzymało się pod kątem 30 stopni głową w dół! A pani usiadła sobie wygodnie na zydelku, obłożyła mnie papierem, żebym za bardzo nie oślinił swojej wylansowanej koszulki z lumpeksu, założyła maskę spawacza i zaczęła zabawę. Po chwili dosiadła się do nas pani nr 2 i do ust wsadziła mi coś w rodzaju mikroskopijnego odkurzacza (to też dla mnie nowość) - obok furkoczącego już wiertła trzymanego przez panią nr 1. Wargi i policzki miałem więc rozciągnięte bardziej niż aktorki filmów porno. Cóż - z dwojga złego chyba wolę, kiedy to dentystki wkładają mi w usta różne przedmioty.

Sam pomysł z siedzeniem, a nie bieganiem nad głową pacjenta bardzo mi się spodobał. Panie dłubały mi w zębach, plotkowały o wydarzeniach dnia jednocześnie prosząc się nawzajem o jakieś kortyzole i inne metanole. Nie wiem, nie znam się, ale atmosfera była miła. Nie polecam Wam jednak pozycji z głową w dole, jeśli akurat macie katar - przy próbie wytrzymania całego zabiegu na bezdechu już tak miło nie jest.

Niestety, diagnoza okazała się nieciekawa. Dwa zęby do natychmiastowej naprawy (budżet na wczoraj przewidywał jeden), pięć kolejnych to melodia przyszłości. Bardzo bliskiej. Pani dentystka doskonale wyczuła u mnie nagłą zmianę nastroju i skromnie zaproponowała leczenie tylko jednego egzemplarza. Póki co.

Nie wiem czy wybór akurat tego zęba spośród dwóch najbardziej zagrożonych okazał się najlepszą decyzją, ale diagnoza znacznie się pogorszyła. Ostateczny wyrok: kanałowe. Szlag by to! A ile mnie to będzie kosztować, że się tak skromnie zapytam. 800 zł?! Jeden ząb?! Proszę podać mi ten spirytus. I szklankę.

A da się to jakoś cofnąć? Posklejać ten ząb, żeby wyglądał i jakoś się trzymał? Na chwilę tylko, żebym zdążył wyjechać za granicę, zarobić i wrócić.

Nie stać mnie na takie luksusy, jeszcze nie teraz. Wspominała też o drugim zębie, który wymaga szybkiej naprawy. I wyobraźcie sobie, że do tej pory go nie czułem. A od dziś boli bez przerwy.

Tak, ja wiem jak to wygląda. Ale mam gdzieś, co kto myśli. Cierpię i już. Lepiej niech mi ktoś poradzi, co ja mam teraz zrobić. I z góry uprzedzam - żadnego "przeczekiwania", zajmowania się czymkolwiek i odwracania uwagi, płukanek, zimnej wody, czosnku ani cebuli. Apapów też nie. Ja go chcę wyleczyć, zanim dorwie się do niego ta babeczka, a nie zapomnieć o nim. Jeśli ktoś z Was zna sposób na samoistne zalepienie dziury w zębie bez ingerencji palców drugiego człowieka, to ja poproszę. I chyba nawet czymś wynagrodzę, ale musi mi to pomóc.

A może po prostu zmienię lekarza? W końcu co fachowiec, to inna teoria i zmasowana krytyka poprzednika, więc może uda się choć jeden mój cenny ząbek uchronić przed zagładą. A mnie samego przed ogłoszeniem światu mojego bankructwa i niewypłacalności.



To było wczoraj. 

A dziś nie wytrzymałem. Było gorzej, ale myślałem, że dam radę. Tyle, że na drodze do szczęścia stanął regał z książkami, który chciałem trochę przesunąć. Połączenia nerwowe w moim ciele zadziałały tak, że wysiłek fizyczny związany z chęcią przesunięcia regału podziałał na mój ząb jak płachta na byka. Klęknąłem - taki to był ból. Zostawiłem regał w spokoju i pobiegłem do najbliższego dentysty 24h. Padło na HELP. Już nawet miałem gdzieś czy na fotelu przytuli mnie kobieta czy facet. Niech zrobi swoje i każe nie jeść przez 2 godziny.

Na szczęście pan okazał się sympatycznym, młodym gościem. Pewnie widział, że nie chcę tu być i postanowił mi współczuć. Zachował się niczym pani stomatolożka z mojego przedostatniego tekstu. Fajnie, bo nie tego oczekiwałem, a dostałem. I to w sobotę wieczorem, kiedy raczej większość młodych chłopaków myśli właśnie o wieczornych rozrywkach. Albo odpoczynku od wrednych weekendowych pacjentów.

A za parę godzin okaże się czy dobrze wykonał swoją robotę.





Podobało Ci się? Nie zgadzasz się? Zostaw komentarz!

13 komentarzy:

  1. Bieda chłopaku, w życiu tak masz że jak Ci się coś zwali na łeb to nie może przestać. Wytrzymaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zamierzam inaczej, wszystko jest do przejścia. Trzeba tylko zacisnąć... zęby.

      Usuń
  2. Mój poród jawi się jak przyjemność, z czystym bólem, który pojawia się z znika, a potem szybko się o nim zapomina. Wylecz te zęby szybko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie tak coś mi się zdawało, że poród u kobiety i dziura w zębie u faceta to podobny ból ;)

      Usuń
    2. No nie ma... Zanim dojdzie do porodu jest 9 miesięcy na przygotowanie się, a ból zęba pojawia się nagle ;) Ale to jest właśnie najbardziej frustrujące.

      Usuń
  3. Ja miałem kiedyś tak, że dentysta pół roku próbował odkryc który ząb mnie boli i po kolei rozwiercał to co mu się wydawalo. 5 zębów miałem borowanych, plombowanych i nic. Do dzis nikomu się nie udało odkryć który to byl ząb. I w końcu sam z siebie przestał boleć. Ale co się wykosztowałem to moje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z każdym lekarzem tak jest lub może być. I z mechanikiem. I z robotnikiem. Wszyscy "fachowcy" tak mają. Naprawiają po omacku nie wiedząc co jest przyczyną. Może się uda. A kaska leci.

      Usuń
  4. Ja z kolei w obawie przed jakimkolwiek bólem starałam się chodzić co pół roku na wizytę i dziwnym trafem, co każde pół roku jakiś ząb nawalał, choć ja nie czułam wcześniej nic a nic. Zmieniłam dentystę, nadal chodzę co pół roku, ale borowanie mam jak już na co drugiej wizycie. Niektórzy dentyści po prostu uwielbiają "szukać dziury w całym".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest - ludzie mają różne fetysze. W końcu bez powodu człowiek lekarzem nie zostaje, musi lubić to co robi. No i zdarzają się tacy, co do przesady kochają swoją pracę i każdy pacjent to dla nich trofeum ;)

      Usuń
  5. apropos muffinki - murzynki (ze zdjęcia) i podpisu pod nią - tak, to JEJ wina. KONIEC z nią i jej podobnymi rozpustnicami. Pączusie, babeczki, drożdżówki, rogaliki, czekoladki i ciasteczka - idą precz. Niech innym psują zęby. Bez cukru da się żyć. chyba... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak wprowadzenie stanu wojennego - skoro nie można legalnie to trzeba będzie zejść do podziemia ;)

      Usuń
    2. no to idź. W piwnicy nie ma ani światła ani tym bardziej słodyczy ;-) a ponadto, podobno grasują tam szczury.... he he

      Usuń
    3. Och jest tyle innych możliwości, ze piwnicy nawet nie biorę pod uwagę. W piątek jadę do Warszawy to się słodko odchamię :)

      Usuń

- See more at: http://www.exeideas.com/2013/08/add-unlimited-blog-post-scrolling.html#sthash.WFyboNTy.dpuf