W odzieżówkach i perfumeriach raczej nie znajdziecie takich asów, bo oni trafiają się głównie w marketach. Nie sądzę też, żeby ktokolwiek z Was chciał takim zostać, ale who knows? Ludzka natura nie zna granic.
Z drugiej strony nie znalazł się chyba jeszcze nikt, kto łącznie spełniałby wszystkie te kryteria. A to już brzmi jak wyzwanie.
Zatem dla odważnych i nieczułych na bluzgi będzie to instrukcja - możecie się sprawdzić. A dla tych co czasem zapominają, że obok krążą jeszcze inni ludzie - po prostu starajcie się tego nie robić.
Na cwaniaka
Stań przy mięsie i nie patrz w stronę kolejki, która zawija się już piąty raz. Omiń ją zgrabnie. A kiedy tylko pani zza lodówki zapyta 'co podać' - krzyknij 'te parówki!'. Jeśli ktoś będzie próbował cię ustawiać - wkręcaj go, że kolejka zawsze była z drugiej strony. Ale licz się z konsekwencjami.
Na Mojżesza
Nigdy nie mów 'przepraszam' kiedy musisz się gdzieś wcisnąć. W ogóle nic nie mów, ale swoimi łokciami daj do zrozumienia, że TY idziesz więc 'rozstąp się Morze Czerwone bom po jogurt przybył'.
Na pana i władcę
I z drugiej strony, nigdy nie zostawiaj zbyt dużo miejsca innym. Bądź zawalidrogą i czytaj etykiety z wypiętym zadem. Niech poproszą. Albo przeproszą. Wow, masz szacunek. Możesz wtedy ewentualnie przemyśleć kwestię przesunięcia swojego tyłka o parę centymetrów.
Na pociąg towarowy
W Biedronce czynna jedna kasa, kolejka sięga aż do lodówek na drugim końcu sklepu. Stój grzecznie i nie próbuj nic przyspieszać. Pamiętaj, ludzie paczą. Czekaj aż zarobiona pani na kasie sama się domyśli i zadzwoni po pomoc. Broń boże nic jej nie sugeruj. Stój i pacz jak do kolejki doczepiają się kolejne wagoniki.
Na łowcę promocji
Skorzystaj z promocji w typie 'w 4-paku taniej', wyjmij 3, odstaw 1, bo 4 to za dużo i żądaj od kasjerki, żeby ci policzyła tylko te 3 w cenie promocyjnej. I pamiętaj okazać zdziwienie, kiedy ci się to nie uda.
Na matoła
'Wie pani co, nie mam tyle. To tego nie, tego też nie i tego też...'. Tak - idź do sklepu, nie miej pojęcia ile kasy masz w portfelu, ale wrzucaj wszystko co tylko weźmiesz do ręki. A potem pół koszyka zostaw u pani pod kasą. Właśnie ucieszyłeś dalszą część kolejki, która ma dodatkowy czas na kontemplowanie sklepowych promocji. Albo zaplanowanie twojej śmierci.
Na kalekę
Przejdź obok ustawionej na środku sklepu piramidy z majonezów, zahacz o nią, zrzuć ten majonez tak że nie będzie co zbierać, niech w całym sklepie zrobi się cicho, a ty udawaj że nie widzisz, nie słyszysz i w ogóle nie ogarniasz. Tylko pamiętaj, żeby przyspieszyć kroku i udawaj, że na suficie jest coś ciekawego.
Na złodzieja
Weź frugo czy innego tymbarka, wypij całego na raz i odstaw trzy alejki dalej. Przy kasie koniecznie patrz w sufit i udawaj, że nic się nie stało. Możesz zagwizdać - to wzmocni przekaz, że absolutnie NIC nie zrobiłeś.
Na palanta
Wjedź wózkiem z toną zakupów do kasy 'poniżej 10'. A kto ci zabroni? Dostaniesz tylko 10 razy więcej paragonów. I przy okazji rozgonisz towarzystwo z samymi wacikami i gumą do żucia. Phi, takie zakupy to sobie mogą w Żabce zrobić.
Na fetyszystę
Powoli, dostojnie i po jednej sztuce wykładaj wszystko z wypełnionego po brzegi wózka, zapełniając rzecz jasna całą taśmę... A, jeszcze bułki! I leć przez cały market do tych bułek. Wybór nie jest prosty, każdą trzeba pomacać, więc nie spiesz się przypadkiem. Do kasy wróć wtedy, kiedy uznasz że bułka godna jest twojej dłoni. I uśmiechaj się, a jakże.
Na kobietę
Otwórz krem, żeby sprawdzić czy doskonale rozprowadza się po twoich spierzchniętych dłoniach. Nie rozprowadza się. Weź następny.
Na wieśniaka
Macaj, duś, przerzucaj te pomidory. I zapytaj się sprzedawcy czy nie ma innych, bo te są jakieś takie pomacane i poduszone.
No przyznaję, mi też się zdarzało i to nie raz. Szczególnie 'na cwaniaka' bo jak mam czekać pół godziny żeby kupić dwa plastry szynki, to już wolę zaryzykować, że mnie zniszczą.
I wiecie co, zastanawia mnie jeszcze jedno. Ja mam obraz poznańskich buraczanych zwyczajów, ale może są jakieś inne regionalne odmiany? Czy w sumie jest to temat uniwersalny?
Dajcie znać jak to u Was wygląda.
O tu, tu - w komentarzach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz