Jeden znajomy lubi zdawać mi relację z imprez, na których bywa. Ostatnio opowiadał o kumplu, który spędził sobotnią noc na jakiejś dyskotece nie informując o tym swojej kobiety. To znaczy powiedział, że ma nockę w robocie. Potem zdjęcia z imprezy *zupełnie niespodziewanie* obiegły cały świat, a dziewczyna z fochem wyjechała do mamusi. Dlaczego ją okłamał?
Są na to trzy teorie, w zależności od typu faceta, jego osobowości, przeszłości, znaku zodiaku, pogody, kasy na koncie, tego jaki miał dzień w pracy, jak mu się do niej jechało, jak wracało, czy obiad smakował i od kobiety, która mu go ugotowała. Czasem ma to jakieś znaczenie, ale tak naprawdę facet po prostu kalkuluje, co mu się bardziej opłaca powiedzieć. Nie kłamie dlatego, że ma cię gdzieś, a dlatego że...
...prawda boli.
A mężczyzna to na tyle czuła i empatyczna istota, że nie chce swojej ukochanej sprawiać przykrości. Ja wiem, że żadna z was w to nie uwierzy, ale są tacy. Wolą przyjąć na siebie ten ciężar, to brzemię odpowiedzialności za prawdę, niż cię nią obarczać. Bo kobieta, jak to kobieta - na pierwszy ogień idą emocje, nerwy i panika, a otrzeźwienie następuje później albo wcale. Tylko tyran i despota mógłby świadomie sprawić taki ból swojej ukochanej, mówiąc to, czego ona przecież nie chce wiedzieć. To bardzo szlachetna forma kłamstwa, bo niewielu mężczyzn potrafi tak szczerze i bezinteresownie cierpieć za kobietę. Doceńcie ;)
...nie chce problemów.
Najpierw krzyki, łzy i poobgryzane paznokcie, czasem jakieś talerze i trzaśnięcie drzwiami, potem te wasze ciche dni... Kto to ogarnie? Takie ekstrema emocjonalne, to za dużo jak na nas. Przemowy umoralniające, jakieś masochistyczne przesłuchania, tłumaczenia, dlaczego tak, a nie srak? Bo tak. Takie akcje, to mi mama robiła jak byłem mały, nieznośny i była szansa, że wyjdę na ludzi.
A najdziwniejsze jest to, że wasza reakcja na prawdę przed i po fakcie, zazwyczaj niczym się nie różni.
- Kochanie, po pracy idę z kolegą/koleżanką na piwo.
- To wolisz spędzać czas z kumplami niż ze mną?
>FOCH<
- Kochanie, muszę dziś dłużej zostać w pracy, takie tu projekty mam...
- No dobrze, skoro musisz...
>FOCH, bo wyczuła alkohol<
I to klasyczne pytanie: "Nie mogłeś mi normalnie powiedzieć?". No znamy was trochę i wiemy, że takie awantury o tzw. NIC to taka wasza kobieca specjalność. Dlatego lepiej, jak prawda wypływa po fakcie, bo po co psuć sobie nastrój zawczasu. A poza tym zawsze jest szansa, że nic nie wyjdzie i wszyscy będą szczęśliwi.
...tak jest tresowany.
Trochę to się wiąże z poprzednią kwestią i jedyna różnica w tym, że tu kłamanie staje się naszym bezwarunkowym odruchem i w pewnym sensie można nas uznać za niepoczytalnych.
- I jak, smakuje ci?
- Cudowne, przepyszne, obłędne.
>UŚMIECH I ZADOWOLENIE<
- I jak, smakuje ci?
- No, niezłe. Soliłaś?
>FOCH<
To nic osobistego, po prostu jesteście strasznie czułe na prawdę, która okazuje się być inna niż oczekiwałyście. Bo może wiecie, może nie, ale układanie sobie w głowie gotowych scenariuszy bardzo sprzyja temu, żeby was okłamywać. My się tego szybko uczymy, aż dochodzimy do perfekcji i "prawidłowymi" odpowiedziami strzelamy lepiej niż wy focha. I nawet nie wiemy kiedy, tacy jesteśmy zdolni.
Oczywiście wszystko dla waszego dobra, żebyście się tak nie stresowały :) No chyba, że macie jakieś inne teorie, to zapraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz