21 paź 2013

TAKŻE TEN... POGADUCHY


Pierwsze Pogaduchy zaliczyłem w lutym. Napisałem o tym.
Drugie odbyły się w maju. Też byłem i też napisałem.
O trzecich nie chciałem już pisać, bo ile można.

Ale niestety trzeba.

Na koniec mam dla Was pewne zadanie, w zasadzie proszę o pomoc w związku z tym, co działo się w weekend. Dlatego uprasza się o niewychodzenie przed czasem :)

Nie będzie słodzenia. Gołym okiem widać, że od czasu lutowej edycji coś się posypało. Co nie znaczy, że na tej sprzed wczoraj zabrakło pozytywów.

Co było okej?

Organizacja

Studium Przypadku jak zwykle stanęło na wysokościach, dlatego i Bartek, i Tomek, za ogarnięcie i super profesjonalne podejście do tematu, dostajecie ode mnie mocne piąteczki. Każdy, kto choć raz w życiu próbował zorganizować coś, co wymaga udziału żywych ludzi wie, że to jeden wielki burdel na kółkach. Ja robiłem takie rzeczy nieraz, zawodowo i mniej zawodowo, dlatego macie mój szacunek chłopaki.

Żarełko

Dzięki Agacie vel Kurczakowi z Eksperymentalnej Kuchni wydałem na jedzenie 3,50. Przez cały pobyt. Były koreczki, kanapeczki, sałateczki, czyli bardzo bankietowo. Wszystko w dużych ilościach, bo wiadomo - blogery. Braki w typie widelców czy czegokolwiek do picia (Wyborowa już chyba nie blogerowa, bo co niektórym zalega jeszcze z nagrodami w konkursie) były bardziej zabawne niż uciążliwe, więc nie ma się czego czepiać. A spożywkę fundnęło Tesco, co by zamknąć temat.

Występy

Swoje prezki mieli Kuba Górnicki, Venila Kostis i Paweł Bielecki w zespole. Na mnie zawsze robią wrażenie ludzie, którzy mając tyle lat co ja, osiągnęli znacznie więcej niż ja. Taa, wrażenie... Ja im tego zwyczajnie, po ludzku zazdroszczę. Ale dzięki nim, widzę że można. Bezcenne są takie kopy motywacyjne, do tego masa różnych przemyśleń w temacie blogowania i mojej przyszłości w blogosferze. Może wrzucą się gdzieś do sieci, wiem że pan Kudła nagrywał Kubę smartfonem, więc jego prezka powinna się niedługo upublicznić. A co z Pawłem i Venilą, to nie wiem.
Aha, był jeszcze o Boguś Wołoszański, Natalia Hatalska i Tomek Machała. Wszyscy o 50 lat starsi i doświadczeni o upadek blogosfery sprzed pół wieku. Na chłodno i z perspektywy czasu, zbunkrowani gdzieś w zaświatach, zdecydowali się opowiedzieć o przyczynach apokalipsy z 2013. Przekonująco.

Co NIE było okej?

Ludzie

Ci, których zabrakło. Lekko licząc - ponad setki zdeklarowanych na fejsie. I nie licząc blisko 300 zaproszonych. Ja wiem, że to tak nie działa, ale niesmak pozostał. Zresztą sam nie mogłem dotrzeć na piątkowe warsztaty, ale córa padła ofiarą jakiejś bakterii i to mnie usprawiedliwia. Podejrzewam, że część miała podobne akcje, część już dawno miała inne plany, ale część zwyczajnie olała temat.
Blogerzy-studenci, macie 50% ulgi na dojazdy, więc słabo, jeśli tłumaczycie się kosztami. Blogerzy-nie-studenci, tak ciężko odłożyć parę gorszy na jeden wyjazd w roku? No góra trzy? Ten kosztował mnie 68,60 zł. Z dojazdem, z noclegiem, z jedzeniem i piciem w knajpie.

Ludzie

Ci, co byli. Niektórzy. Ci, którym nie pasowała partia z występami i gadanie o blogowaniu. Ci, którym przeszkadzało nawijanie Kuby o swoim blogu, a Venili i Pawła o ich drodze do sukcesu. No to pytanie, o czym wobec tego mieli gadać? Co mieli pokazać? Jak polecieć samolotem bez biletu? Jak się robi hajs w 3 minuty? Nie wiem, bo żadna maruda nie potrafiła powiedzieć, czego tak naprawdę oczekiwała.

After w BauBar

Nie tyle after, co samo miejsce. Nie było mnie na piątkowej integracji, ale z relacji świadków wynikało, że nie dało się rozmawiać, było tak głośno. Więc się przenieśli. Niestety konsekwencją było niewykorzystanie kuponów na browary (zniżka 50%) i w sobotę, żeby nam nie przepadło, ponownie wbiliśmy do BauBaru. I znów - ani w gadkę (do dziś w mej głowie szum...), ani w parkiet (serio? blogerzy i "umc, umc, umc" rodem z najbardziej hardkorowych klubów na Majorce?). Wyszedłem przed północą i obszedłem rynek. Dwa razy. Nie tak miało być.

W kilka osób próbowaliśmy rozkminić, co się stało, że się zesrało. Dlaczego mimo śniegu, mrozu i generalnej dupy pogodowej, zimą frekwencja sięgnęła 200-250 osób, co by 3 miesiące później, w maju, spaść do poziomu 50-ciu, może 60-ciu. Usłyszałem, że ludzie zawiedli się właśnie na lutowej edycji. Bo za dużo gadania, za mało imprezy. Nie wiem, imho było zajebiście. Ale nawet, gdyby to rzeczywiście był jakiś powód, to jest on po prostu durny i nie ma nic wspólnego z profesjonalizacją blogosfery. Kurde, każda branża ma swoje spotkania, eventy, koferencje. Wiadomo, że każdy chce się nawalić, ale wcześniej jest robota do zrobienia. Może nie brzmi to najprofesjonalniej, ale tak to wygląda. Dla blogosfery takim eventem jest BFG, ale hej - to jest jedno wydarzenie na cały rok. Jedno, jedyne i poza Pogaduchami nie ma alternatywy. Dlatego sprowadzając je do rangi jednej wielkiej biby, sami sobie robimy kuku.

Ale nawet gdyby, to kolejne, majowe Pogaduchy miały charakter wybitnie rozrywkowy. Chcieli imprezę - dostali imprezę. Tyle, że sami dali dupy i nie przyjechali. Ech... nie dogodzisz blogerowi.

Bartku, Tomku - formuła chyba się wyczerpała i mam nadzieję, że Wy też to widzicie. Z jednej strony zmiany są konieczne, ale z drugiej czy warto stawać na głowie, żeby bloger łaskawie usadził tyłek na siedzeniu PKP, a po przyjeździe oczekiwał cudów i czerwonego dywanu? No sorry, ale nie wiem co tym blogerom odwaliło, że im się nie chce. 
Osobiście jestem za pierwszą opcją, bo zanim coś wyląduje w koszu, trzeba sprawdzić czy da się to naprawić.

Nie wiem jak, bo nie siedzę w tym. Czasem dobrze robi zmiana miejsca. A co poza tym? Brak znanych twarzy też robi swoje. I to nie w roli ekspertów, a w roli zwykłych uczestników. To tak, jakby rozdanie Oskarów odbyło się bez Spielberga, DiCaprio i całej reszty Hollywoodu - ranga wydarzenia momentalnie leci w dół. Opcja z wyborem terminu też byłaby jakimś rozwiązaniem, bo ludziom trudniej olać sprawę, kiedy czują, że mają na coś wpływ.
Nie wiem, z mojej strony to taka próba włączenia światła po ciemku, gdy nie zna się za bardzo terenu. Ale wiem, że ten włącznik gdzieś jest. A czy działa? Muszę go najpierw znaleźć.

***

Okej. Moi drodzy, czytelnicy, blogerzy - teraz kolej na Was. Super, że dotrwaliście do końca, bo czeka Was jeszcze jedno zadanie.

Każdy był na jakimś mniej lub bardziej profesjonalnym evencie. Wielu eventach, spotkaniach, imprezach i takich tam różnych spędach. Co można zrobić, żeby uatrakcyjnić temat? I jak to jest, ludziom bardziej zależy na zabawie, czy na wiedzy? A może to kwestia tego, kim są blogerzy i jaki mają styl bycia? Oświećcie mnie proszę, bo sam już nie wiem. Może urodzi się tu jakiś rewolucyjny pomysł i następne Pogaduchy będą przełomowe?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

- See more at: http://www.exeideas.com/2013/08/add-unlimited-blog-post-scrolling.html#sthash.WFyboNTy.dpuf