5 gru 2013

JAK ZJEŚĆ ZA DARMO W RESTAURACJI ?


W knajpie nie masz tak łatwo, jak w markecie. Nie ukryjesz się za regałem, nie włożysz mentosów do kieszeni i nie wciśniesz kitu ochronie, że przy kasie pokażesz papierek po batoniku. W restauracji musisz wykazać się "znajomością prawa".

Taka sytuacja.

Mój znajomy, menago w pewnej poznańskiej restauracji przyznał mi się ostatnio, że kradzież jedzenia w knajpach to norma. Przynajmniej raz na tydzień ktoś postanawia nażreć się za darmo. I wcale nie wymyśla jakichś cwaniackich wymówek i nie wrzuca robaka na pusty talerz. Wylizuje, wstaje i wychodzi. Just like that.

Kiedy obsługa nie pozwala mu opuścić lokalu i wzywa policję, darmożerca spokojnie sobie czeka. Policja standardowo spisuje protokół, oddaje sprawę do sądu, a pana złodzieja wypuszcza na świeże powietrze.

- No i co teraz? - pytam.
- Nic. Czekam na pismo o umorzeniu sprawy ze względu na niską szkodliwość.
- ???
- Z doświadczenia wiem, że tak właśnie będzie.

Akurat ta sytuacja dotyczy knajpy i nie sądzę, żeby ktoś kto zamawia obiad za 200 zł nie chciał za niego zapłacić. To pewnie zupa za 5 zł albo - hardkorowo - dwudaniowy obiad za 30 zeta. Cóż, abstrahując od tego, że generalnie kradzież jest zła i brzydka, to rzeczywiście - nie ma co uruchamiać całej machiny sądowej dla kilkudziesięciu złotych. Smutne, nie?

Poza tym to okradziony musi udowodnić, że został okradziony. A jak ma to zrobić? Wsadzenie palca w gardziel, ani lewatywa raczej nie pomogą. Zresztą to już chyba podchodzi pod naruszenie nietykalności cielesnej, więc nawet gdyby, to i tak jest po zawodach.

Nic nie zrobisz i tak jak klient ufa kucharzowi, że ten nie doprawia sosu swoją śliną, tak w restauracji muszą ufać klientom, że ci zapłacą za posiłek. Z napiwkiem, co by zrekompensować ewentualne straty z kradzieży.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

- See more at: http://www.exeideas.com/2013/08/add-unlimited-blog-post-scrolling.html#sthash.WFyboNTy.dpuf