Informacją dnia w mieście Poznań jest news, że oto kolejnych 3 tysiące emerytów dało sobie wcisnąć kit i kupiło od jakichś szemranych kolesi 3 tysiące zapewniających nieśmiertelność pościeli, materacy garnków, odkurzaczy i żelazek. Żeby chociaż jeszcze ekspresy ciśnieniowe rozdawali, to bym zrozumiał. A tak?
Ja nie wiem, ile ten proceder ma lat. Od kiedy pamiętam dzwonili do nas jacyś nawiedzeni ludzie i obiecywali wszystko za nic. Tylko przyjść. Tylko popatrzeć. Porozmawiać. Wspaniale spędzić czas i poznać ciekawe towarzystwo.
Ja nie wiem, ile ten proceder ma lat. Od kiedy pamiętam dzwonili do nas jacyś nawiedzeni ludzie i obiecywali wszystko za nic. Tylko przyjść. Tylko popatrzeć. Porozmawiać. Wspaniale spędzić czas i poznać ciekawe towarzystwo.
Absolutnie nie trzeba nic kupować.
Nikt z mojej rodziny nigdy nie dał się w to wciągnąć, ale te wszystkie historie tysięcy "oszukanych" ludzi świadczą o tym, że interes kwitnie. Dla nich wszystkich facet prezentujący niewątpliwe zalety poduszki z merynosa nadal stanowi uosobienie dobroci i wiarygodności, często przypomina wnuczka, a poza tym tak dobrze mu z oczu patrzy. No przecież każdy by się skusił...
No na pewno każdy, kto nie ma w zwyczaju używać mózgu. A raczej umiejętności czytania, którą nabywa się w szkole i doskonali w ciągu całego życia. To, że jest się emerytem i ma się "swój wiek" nie zwalnia z myślenia. Domyślam się, że jest trudniej. Ale ja mam przed oczami obraz babci i dziadka, którzy przed południem siedzą przy kuchennym stole, czytają gazety i ekscytują się tym, co przeczytali. Wieczorem oglądają "Wiadomości" (obowiązkowo na TVP) i znów się ekscytują. Można starszym ludziom zarzucać, że nie kumają bazy, ale nikt mi nie powie, że są nieoczytani i niedoinformowani. Niech sobie nawet prenumerują ten Fakt, Superaka i Reader's Digest (swoją drogą to właśnie te tytuły podrzucają najwięcej "życiowych" rad). Ja po prostu nie wierzę, że omijają ich takie sensacje, jak "kolejni oszukani klienci banku / sklepu / firmy sprzedającej złote jajka do przetopienia". Nie wierzę, że nie czytają i nie plotkują potem z sąsiadami i w kolejce do gastrologa.
A jednak chodzą na te pokazy.
Bo koleżanka nie chciała iść sama. No i prezent dają, wyobraź sobie. Rękawiczki! To znaczy jedną przy wejściu, a drugą na koniec. Taka okazja przecież. I nagle wszystko to, co wyczytali w prasie wyparowuje... Pstryk, nie ma.
Miałem kiedyś kumpla-sprzedawcę pościeli w jednej z topowych polskich firm (miałem, bo nie widzieliśmy się od co najmniej 5 lat, więc nie wiem nawet czy żyje). Powiedział, że najtrudniejsze to zwabić ludzi na taki pokaz. A potem to już nie problem...
Pewnie, że nie problem, skoro bycie miłym gościem wystarcza, żeby państwo starsi zgłupieli i pozapominali, co tam wczoraj w telewizji Kraśko mówił. Szkoda mi ich, bo gra się ich wiekiem, samotnością i nierzadko stanem zdrowia, ale z drugiej strony sami są sobie winni. Podpisują jakieś papiery, bo "pan tak ładnie mówił". I powiedział, że to tylko lista obecności, nie ma obaw.
Są za to długi, żal i błagania o pomoc.
Od rodzin po sądy. I media, które robią z tego kolejny materiał ostrzegawczy. Tylko po co? To przecież zawsze wygląda tak samo - ludzie najpierw wiedzą swoje, a potem jest masowy lament. Winią innych zapominając, że w 90 procentach wina leży po ich stronie. Heloł, nikt nie przystawia nam lufy do skroni i nie przypala włosów na klacie. Obojętnie czy chodzi o głupi materac, czy milionowy kredyt we frankach.
Zawsze mam wybór i to ja decyduję. A jeśli dam się w coś wmanewrować, to nie dlatego, że pan z banku jest oszustem - to ja jestem głupi, że pozwoliłem sobą manipulować.
Czy tylko mi się to wydaje takie oczywiste?
Czy tylko mi się to wydaje takie oczywiste?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz