12 gru 2012

PO BLOGtej: TO FAJNE SPOTKANIE BYŁO



Tak, byłem wczoraj na spotkaniu poznańskich blogerów. W ogóle fajna ta nazwa - BLOGtej. I powiem wam, że magia tych liter musi działać, bo  wszystkim tam będącym można śmiało przypiąć odznakę z napisem "jestem fajny tej". I byłaby to szczera prawda. W ogóle w środowisku blogerów jest coś takiego, że bloger cieszy się widokiem drugiego blogera. Ładny, brzydki, gruby czy chudy - bloger się cieszy. To robi atmosferę i człowiek czuje, że chce tu być. Ja byłem. I wrócę przy najbliższej okazji.

Nie ma co silić się na jakieś wielkie sprawozdanie. Po prostu kto nie był, niech żałuje. Bo rozmów, wymiany doświadczeń, żartów i tego, kto kogo poznał na takim spotkaniu nie da się ot tak streścić.

Zbliża się godzina 19 i ja też jestem coraz bliżej.
Ale jakiś opis zdarzenia musi być, więc zacznę od tego, że miejscem naszego spotkania był budynek Concordia Design - ten obok hotelu Sheraton. Pierwszy raz miałem okazję się tam pojawić, choć zawsze byłem ciekaw co się tam w środku znajduje. Do wczoraj byłem przekonany, że szary obywatel niczego tam dla siebie nie znajdzie. I tak rzeczywiście jest, ale bloger to człowiek ze wszech miar kolorowy, więc dla nas miejsce dobrano idealnie :) Zresztą sami zobaczcie - jest blogersko:

Widok na wejściu.
Tu sobie następnym razem usiądę.
Salka przeznaczona na panel z początku wydała mi się strasznie mała, ale szybko okazało się, że to organizatorzy mieli rację. Przewidzieli śnieg po kolana, opóźnienia w działaniu komunikacji miejskiej (to akurat żaden wyczyn, ale i tak plus) i to, że wczoraj był wtorek, a nie sobota przez co wielu albo się nie chciało, albo (niech będzie) uczyli się na środowe wejściówki. Ale i tak pojawiło się co najmniej 50 twarzy, które wypełniły salkę niemal po brzegi.

Mówcy i organizatorzy. Dali radę i obiecali, że będzie więcej.
Fajny był też bar i barista, który pozwolił mi zamieszać kawę łyżeczką z cukierniczki. I odłożyć brudną na blat. Nie chciałem mu robić syfu, więc rzuciłem gdzieś na deskę do krojenia pod barem. A może chciał po mnie posprzątać? Ech, sumienie mnie teraz gryzie... A kawka w takim miejscu za jedyne 6 zł to dla blogera na dorobku naprawdę super sprawa.

Emanuel przemawia. A reszta właśnie sobie zdaje sprawę, ile razy złamała prawo.
Skoro każdy może, to bloger tym bardziej. A foto pochodzi z prezentacji Bartka bez jego zgody. Mam nadzieję, że odpuści mi proces ;)
Wracając do samego panelu to chłopaki poruszyli ciekawy temat praw autorskich i tego, co możemy, czego nie możemy i kto, co może z naszego bloga sobie zabrać. Fajnie, bo mimo że na spotkanie mogli przyjść wszyscy (czyli także ci, co nie mają blogów, a chcieliby) i teoretycznie można by zacząć od standardowego "jak pisać bloga", to sztab organizacyjny wziął się za coś, co każdego powinno i musi interesować od strony prawnej. Obojętnie czy blogerem jest, czy dopiero nim będzie. Dlatego pozdrowienia i wielkie podziękowania dla Bartka Jóźwiaka (który bloga jeszcze nie ma, ale intensywnie nad nim pracuje) i Emanuela Kulczyckiego (jego prezentację możecie zobaczyć TUTAJ) za "ciekawie o prawie" i dyskusję jaką swoimi wystąpieniami wywołali. A nie miała ona końca i przeniosła się na długo poza panel. Ale niedaleko.

To już końcówka. Za późno się zorientowałem, że trzeba puknąć zdjęcie. A było nas dużo więcej.
Bo stanęliśmy wszyscy przy barze za rogiem i kontynuowaliśmy swoje wywody. Integracyjnie wyszło super i każdy dostał to, po co przyszedł. Mi trochę szkoda, że nie siedliśmy sobie wygodnie na tych dobrze wyglądających sofach i fotelach, ale nie znaliśmy się wszyscy, więc wychodzenie przed szereg i siadanie samemu mogłoby się skończyć samotnością przez resztę wieczoru. Ale to jest do nadrobienia przy kolejnym BLOGteju, bo już wiadomo, że będzie. Tylko nie wiadomo kiedy. Ale już trwają przymiarki, bo na fejsbukowy profil BLOGteja już teraz wpadają pomysły, jakiego tematu uczepimy się następnym razem. Przyznam, że mnie kusi poruszenie kwestii konkurencji w blogosferze, bo teoretycznie nie powinno jej być, a w praktyce różnie bywa.

Rozeszliśmy się gdzieś około 22 (ech ten wtorek). Został tylko Petrol z Maltretingu, który nieopatrznie kupił sobie kolejne piwo, bo myślał, że impreza dopiero się rozkręca. A tu psikus, bo został mu tylko barman i ewentualnie ochroniarz na szatni. Trudny wybór, ale lepszy taki niż żaden.

Zatem dzięki wszystkim blogerom, których poznałem - Zorce, Zuchowi, Łukaszowi, Bartkowi, Emanuelowi, Ani Kubickiej, Wstrząśniętej-niezmieszanej, AgnieszcePetrolowi, Konradowi - i których nie zdążyłem poznać za extra-wtorkowy wieczór. I do następnego BLOGteja!

PS.
Podziękowania należą się też Dominice z Radia Afera, z którą przeprowadziliśmy bardzo inspirującą rozmową i która niestety pozostała poza anteną... Ale puenta była taka, że "tu wszyscy blogerzy są żonaci! WHY?!". I smutna buzia Dominiki jako dopełnienie tej puenty.



Podobało Ci się? Nie zgadzasz się? Zostaw komentarz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

- See more at: http://www.exeideas.com/2013/08/add-unlimited-blog-post-scrolling.html#sthash.WFyboNTy.dpuf