No i się skończyło. Wstajemy od stołu, wyłączamy seriale, załączamy internety. Ja podczas świąt nie rozłączyłem się od nich całkowicie i napisałem parę maili z życzeniami do znajomych. A raczej z zapytaniem, czego oni sami sobie życzą i żeby im się pospełniało.
Pomyślałem nawet, że z tych odpowiedzi może się zrodzić ciekawy materiał poglądowy i powstać inspirujący wpis na bloga. Dopiero dziś wieczorem otworzyłem skrzynkę i ku mojej radości parę odpowiedzi do mnie przyszło. Otwieram po kolei. Czytam.
A gdzie wyjazdy, gadżety, pensja prezesa i własna wyspa na Pacyfiku? Nic im nie odpisałem. Nie skumali o co mi chodzi, więc zamknąłem ten temat. Doszło do mnie, że ludzie nie mają marzeń. Smutne to. Albo nie potrafią się nimi dzielić. Takie życie w zdrowiu nie może być celem samym w sobie. Bo co to za życie? Każdy z nas chce być zdrowy i robić to na co ma ochotę. Ale na tym nie może się skończyć, bo trzeba wiedzieć, o co się gra i po co żyje. To samo z kasą - każdy chce ją mieć w nadmiarze, ale mało kto wie po co mu ona. Pieniądz się wydaje, a nie posiada. To tylko środek do spełnienia marzeń, których ludzie nie mają, jak się okazuje. Albo są gdzieś głęboko ukryte. Pieniądz dla samego pieniądza nie ma sensu. Tak samo jak zdrowie.
Liczyłem na riposty co najmniej w stylu: "jak bede bogaty, to se kupie rolls royce'a i zostane sołtysem na wsi". To jest konkret. Nie wiadomo, co z tego wyjdzie, ale to już jest jakiś cel. Wiadomo tylko, że musisz być zdrowy, musisz mieć trochę farta i musisz mieć te pieniądze. To są rzeczy, które łączą wszystkich ludzi bez wyjątku. Żadne marzenia o zdrowiu, o szczęściu czy pokoju na świecie nie czynią nas wyjątkowymi.
Może niektórzy więcej od życia nie oczekują, ale to żadna metoda, bo różnica między utartymi frazesami w stylu "żyjmy zdrowo i spokojnie" a konkretnymi marzeniami jest taka, że człowiek dąży do ich realizacji świadomie i wpływa na to co się dzieje. Ze zdrowiem tak nie ma - dzisiaj robisz poranny jogging, a jutro twoje auto ląduje na drzewie i pakują cię do worka. Życzenie sobie zdrowia nie ma sensu.
Musimy wybiegać trochę dalej w przyszłość i myśleć, gdzie chcemy być JEŚLI będziemy zdrowi, piękni i bogaci.
To jak z samochodem - chcemy, żeby z pełnym bakiem stał na parkingu czy ma nas zawieźć w niezapomnianą podróż? Dlatego ja widzę siebie na Oasis of the Seas. Pewnie ani dziś, ani nawet jutro, ale co tam - piszę o tym, bo może ktoś z was ma jakieś dojścia i wkręci mnie na najbliższy rejs.
Podobało Ci się? Nie zgadzasz się? Zostaw komentarz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz