Ja powiem tylko tyle w temacie halloween. I święta zmarłych.
Skoro halloween do nas przyszło i się zakorzeniło, skoro ktoś robi na tym biznes i mu się to opłaca, skoro widzę na ulicach ludzi poprzebieranych za żukosoczki, to znaczy że nasza kultura tego potrzebuje. Kropka. A że to pogańskie nasienie w katolickim kraju? Mój boże, przede wszystkim w demokratycznym i każdy ma prawo świętować, jak chce. Możesz założyć koszulę nocną, wysmarować ją keczupem, przejść boso ze spuszczoną głową i lalką w dłoni przez niedoświetlone osiedle, a na drugi dzień pomaszerować na mszę do kościoła. Dopóki nie trzymasz w ręce noża i nie próbujesz nikogo dźgnąć, wszystko jest w porządku - nie musisz się z tego wyspowiadać. Serio.
Imprezowy czwartek nie wyklucza refleksyjnego piątku. Ludzie umierają, ale ty nie zachowuj się jakbyś też już umarł.
Bo święto zmarłych nie jest od umartwiania się. Możesz sobie pokontemplować, ale jeśli brakuje ci zmarłego dziadka, to myślisz o nim cały rok, a nie tylko w ten dzień - każdy inny jest tak samo dobry, żeby pójść na cmentarz. Jeśli ci go brakuje, to jego grób ma wyglądać porządnie cały rok, a nie tylko jutro, żeby ludzie widzieli. Żałośni są ci, którzy poważnieją dopiero przy okazji tego czy tamtego święta, pouczają innych jak mają je przeżywać, jak się zachowywać i jak się podetrzeć, żeby to było godne powagi sytuacji. A ludzie święci nie są i nikt nie żyje wg przykazań (lepsze są moje, bo nowe), toteż kiedy jeden z drugim nagle stają w roli obrońców pana boga i tego, co każe świętować, wyglądają co najmniej śmiesznie.
Ale spoko, to ich sprawa. Bo wiecie, co jest najważniejsze? Żyć w zgodzie z samym sobą. Co oznacza, że niezależnie od tego, jakie wartości wyznajesz, wierzysz czy nie wierzysz, nie masz sobie nic do zarzucenia. SOBIE. A innych zostaw w spokoju, bo nie wydaje mię się, żeby prosili o pomoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz