24 paź 2012

IDEA BANK - FUCK OFF!









Miało być dziś miło i spokojnie. Miała być zapowiedź mniejszych i większych zmian na blogu. Ale to będzie musiało poczekać, bo dość mocno musiałem się dziś zirytować.

Nie wiem, kto z Was widział nową ofertę czy tam promocję Idea Banku. Ale ja widziałem - patrzcie.


Tylko frajer by na to nie poszedł. No właśnie, ja próbowałem. Bo tego nie możecie wiedzieć, ale zanim trafiłem na stronę tego frajerskiego banku, to w jakimś zupełnie innym miejscu w sieci napadła mnie reklama tej pseudopromocji. Kliknąłem, bo kto by nie kliknął. Tablet w zamian za konto i trzymanie u nich pieniędzy? Poproszę. 

Przecież wiem, że zawsze jest jakiś haczyk albo parę haczyków, pamiętam o tym. No, ale kliknąłem. Gdzieś mnie przekierowało. Informacji jak na lekarstwo. "Konto za 0 zł, prezent gwarantowany - tablet". I każą podać moje dane i telefon. No dobra, niech dzwonią, przynajmniej się dowiem, gdzie jest ten pies pogrzebany. Podaję więc. I komunikat, że bardzo dziękują, sretetete, i się skontaktują.

No to czekam. Jest, dzwonią. Babka piszczącym, acz miłym głosem oświadcza mi, że dzwoni, bo właśnie złożyłem wniosek o założenie konta bankowego. Że słucham?! O nie, moja droga, ja chciałem się tylko doinformować. Na to słyszę, że nie - ja złożyłem wniosek. No to tłumaczę babie, że nie było tam żadnego "złóż wniosek" tylko "podaj swoje dane" (frajerze - to w domyśle). Nie, proszę pana - znowu słyszę. I tak z 5 razy przerzucaliśmy się domysłami kto co zrobił, aż w końcu wygrałem. Musiałem wygrać, bo jeszcze by mi baba zakomunikowała, że w związku z zaakceptowaniem regulaminu (phi, kto by go czytał?) mam zajebiste konto za zero, ale tylko przez pierwsze 2 dni, karta kredytowa już do mnie jedzie, prowizję za coś tam właśnie ściągają mi z drugiego konta, a tabletu nie mają akurat na magazynie i będzie za rok. Wolałem wygrać tą batalię.

No dobra, gadamy dalej. W potyczkach z bankami różnej maści mam jako takie doświadczenie, więc pytam, o co tylko mogę. No to jakie opłaty? Zero za wszystko jak mam własną działalność, co miesiąc wpłynie mi na konto minimum 1500 i zrobię zakupy kartą za minimum 500. A jak nie? To 19,99 raz na miesiąc zabierają mi z rachunku. I co, to wszystko? TAK. Naprawdę to wszystko (x 10 powtórzone)?! TAK. Dobra biorę! I umówiła mnie bezczelna baba na spotkanie z jakimś śmiesznym doradcą, tego samego pokroju zapewne.

Już miałem do niego jechać, ale coś mnie tknęło (chyba to, że ta oferta jednak jest z kosmosu i przywiozło ją ufo) i wyszukałem regulamin tej promocji. A tam, jak zwykle gdzieś między wierszami i w samym środku stoi, że ja muszę jeszcze wykupić usługi księgowe za ponad dwie stówy na miesiąc! I wtedy dopiero należy mi się tablet. O nie, ja nie odpuszczę takiego łgarstwa.

No to dzwonię do nich z zamiarem słownego linczu na kobiecie, która bezczelnie i chamsko próbowała mnie udupić.

- Tak słucham, w czym mogę pomóc?
- W niczym nie ma mi pani pomagać, tylko słuchać. No więc... 10 razy pytałem się CZY TO NA PEWNO WSZYSTKO? Zatem - WTF, kurwa mać?! Jaka księgowość?! (to w skrócie, ale byłem raczej grzeczny, choć myśli miałem bardzo wulgarne, bo nie znoszę, jak ze mnie ktoś frajera robi)
- Yyy... A tak jest rzeczywiście?
- To mnie się pani pyta? Przecież to ja do was dzwonię i chcę się czegoś łaskawie dowiedzieć!
- No tak... Ja pana o wszystkim poinformowałam. 
- Przecież mówię pani (babo ty wstrętna), że nic o żadnych usługach księgowych od pani nie słyszałem! A to są dodatkowe opłaty właśnie, a nie tylko te marne 19,99 (w dupę se je wsadź teraz)
- No to dobrze... yyy... dobrze... to ja rozumiem, że skoro tak jest w regulaminie, to ja mam odwołać pana spotkanie z doradcą?
- A jak pani (idiotko jedna) myśli? Oczywiście, że tak!
- Yyy... to dobrze... to ja właśnie "odklikowywuję" (dokładnie tak) to spotkanie. Czy mogę w czymś jeszcze pomóc?
- Mówiłem na wstępie, że nie chcę od pani pomocy w niczym już. Wystarczająco się pani (małpa, w czerwonym pewnie) postarała.
- To ja dziękuję i życzę miłego dnia.

Jebs tą słuchawką, już jej nie odpowiedziałem. Czytaliście i czy coś się Wam może nasuwa? Jakiś drobny szczegół? Ani razu w tej rozmowie nie padło z jej ust słowo "przepraszam". Ani, że jej przykro, ani pocałuj mnie w dupę. NIC. Chciała mnie prostacko oszukać i potraktowała jak dzieciaka po ogólniaku, który zrobi wszystko, żeby się polansować przed kolegami. Swoją drogą bardzo chętnie, ale uczciwie poproszę!

Ja to ja, ale ciekawe ilu dało się już naciągnąć na taką machloję? Po tym, co usłyszałem od tej kobiety, nie wierzę, że był to wypadek przy pracy. To zakrojona na szeroką skalę akcja łapania frajerów i ściągania im majtek za tablet. Baba na telefonie nie wspomni, doradca akurat tę część umowy zasłoni i wchodzisz w to bagno po sam nos. Skandal i hańba! Mam imię i nazwisko tej paniusi. Kto chce, mogę podać.

Idea Bank - z nami koniec. Narobiłeś mi nadziei, mogło być tak pięknie, ale postanowiłeś mnie na samym początku oszukać. Nie polecam cię nikomu, przestrzegam przed nawet krótkim romansem z tobą. Won z mojego życia. I nie dzwoń więcej.

- See more at: http://www.exeideas.com/2013/08/add-unlimited-blog-post-scrolling.html#sthash.WFyboNTy.dpuf