16 lip 2013

7 ZŁOTYCH RAD PANI DENTYSTKI

0

Od mojej ostatniej wizyty u dentysty minęło ponad pół roku. Jak na mnie to całkiem niezły wynik i pomyślałem sobie nawet, że na starość moje zęby wbrew prawom natury zdrowieją. Cóż... Moja stomatolożka jednak wyprowadziła mnie z błędu i stwierdziła, że jeśli nie zacznę bardziej dbać o zęby, to za chwilę będziemy się widywać raz na miesiąc. No niezbyt mi to pasuje. 

Poprosiłem więc o kilka cennych rad, nie spodziewając się więcej niż jednej. W końcu każda moja wizyta, to dla niej pieniądz, a kasa musi się zgadzać. W uszach dźwięczał mi już frazes pod tytułem "myj pan te zęby częściej". Idź i nie grzesz więcej. Okej.

A tu proszę, jaka niespodzianka. Pani dentystka miała zdaje się ochotę na dłuższą konwersację albo po prostu wypadł jej kolejny pacjent z grafiku. W każdym razie poinstruowała mnie, co mam robić, żeby do niej zbyt często nie zaglądać.
Bo elektryczna czyści lepiej
Nigdy nie byłem do tej teorii jakoś specjalnie przekonany. Ot, normalna szczotka - tylko szybciej się kręci. Ale ponoć to kręcenie ma znaczenie, bo człowiek nie dość że takiej prędkości nigdy nie osiągnie, to jeszcze nie jest w stanie wykonywać tak regularnych ruchów jakie zapewnia szczoteczka elektryczna. Kiedyś nawet taką miałem, ale odkąd padły w niej baterie to ten... tego... leży gdzieś w kącie.
Bo żucie gumy pomaga zębom
W tą teorię akurat zawsze wierzyłem i kiedyś bez gumy nie ruszałem się z domu. Co by się nie działo - w moich ustach była guma. Teraz nie jestem już takim maniakiem, ale chyba do tego wrócę. Problem w tym, że aby taka guma mogła zadziałać, to nie może być w niej cukru... Czyli orbitki odpadają dają radę.
Bo nie należy myć zębów zaraz po wypiciu coca-coli
Tu się zdziwiłem, podejrzewam że wy też. Okazuje się, że po wypiciu coli, wina, soków i po zjedzeniu cytrusów nie można tego robić, żeby nie uszkodzić szkliwa, bo jest ono przez chwilę rozmiękczone przez kwasy zawarte w takim menu. Lepiej zrobię, jeśli zęby wypłuczę wodą, a umyję je pół godziny później. Sprytne.
Bo należy płukać usta - najlepiej płynem, a jak nie to czymkolwiek
Niby wiadomo, po co są te wszystkie specjalistyczne płyny, ale tylko 5% ludzi z tego korzysta. A taki płyn daje podobno jeszcze lepsze efekty niż to całe szczotkowanie kilka razy na dzień. I jeszcze coś, co sam opatentowałem, a stomatolożka potwierdziła: usta należy płukać po każdym jedzeniu czymkolwiek, co mamy pod ręką. Najlepiej wodą, ale spokojnie może być też kawa, herbata, a nawet piwo. Chodzi o to, żeby w zębach nie zalegały resztki obiadu. Tyle.
Bo szczoteczki z twardym włosiem się nie używa
Twardych raczej nie używam, chyba że nie mam innej pod ręką. Daje ona co prawda większe poczucie czystości, ale drażni dziąsła i to nie jest okej, co zresztą wiem z autopsji. Właściwie nie wiem po co robią wersję hard, skoro fachowiec jej nie poleca. Ja najbardziej lubię soft albo medium i te są ponoć najlepsze. Muszę się jeszcze zmobilizować do regularnej zmiany co 2-3 miesiące, bo moja szczoteczka potrafi egzystować na umywalce dobre pół roku, a ja nadal uważam że wcale się nie zużyła.
Bo nici dentystyczne to wcale nie przesada
Jak się dowiedziałem, że nawet idealne szczotkowanie oczyszcza jedynie 50% powierzchni zębów, to mnie trochę podłamało. Bo to jak praca w korporacji - wypruwasz sobie flaki, siedzisz po nocach, nie masz życia tylko po to, żeby wyrobić normę, a za chwilę okazuje się że nie ogarnąłeś nawet połowy. Różnica jest taka, że w korpo musisz sobie radzić sam, a w czyszczeniu zębów masz do pomocy nić dentystyczną. Do tej pory jakoś nieczęsto z tej pomocy korzystałem, ale myślałem że to tylko taki dodatek do imprezy... A tu pani dentystka jebs z grubej rury - groźba utraty zębów przez jakieś niedoczyszczone szczeliny.
Bo w domu da się dobrze wybielić zęby
Byłem w lekkim szoku, że sprzedaje mi taki patent zamiast umówić mnie na wybielanie do siebie. Wystarczy, że przez 2 tygodnie będę nakładał na zęby jakiś żel na bazie nadtlenku karbamidu (?) i potrzymam 30 minut. Efekt nie jest jakiś wielce powalający, ale podobno zauważalny. To pewnie nic nowego, ale babcia zawsze mi powtarzała, że mam piękne białe zęby, więc nie byłem zainteresowany. Cóż, najwyraźniej dentystka uznała, że babcia była w błędzie.

I przekonała mnie. Do wszystkiego.




To co, macie jakiś pomysł na zdrową gumę do żucia? Albo inny jeszcze sposób, który uchroni mnie przed dentystą? Najlepiej na rok, ale może być dłużej :)

Czytaj dalej »

10 lis 2012

DENTYSTKA. TROCHĘ SADYSTKA.

13
Ale nie w tym sensie, że sprawiła mi ból. Wręcz przeciwnie, zrobiła wszystko żebym go nie poczuł. Nie miałem nic do gadania, kiedy zaproponowała mi zastrzyk znieczulający. To była raczej propozycja z kategorii tych nie do odrzucenia. Półtorej godzinki będzie pana trzymać - powiedziała. No może dwie.

Tyle jestem w stanie wytrzymać, pomyślałem. Ale przestałem, kiedy minęła piąta godzina paraliżu lewego policzka i nadal mógłbym spokojnie sobie igły w niego wbijać. I jeszcze położyć się na lewym boku i zasnąć - bez żadnego bólu.

Zanim jednak jakimś dziwnym, dla mnie hipernowoczesnym sprzętem (bo nie była to strzykawka) znieczuliła mi połowę twarzy, fotel na którym siedziałem zaczął odchylać się do tyłu coraz bardziej, bardziej... i bardziej... aż w końcu moje ciało zatrzymało się pod kątem 30 stopni głową w dół! A pani usiadła sobie wygodnie na zydelku, obłożyła mnie papierem, żebym za bardzo nie oślinił swojej wylansowanej koszulki z lumpeksu, założyła maskę spawacza i zaczęła zabawę. Po chwili dosiadła się do nas pani nr 2 i do ust wsadziła mi coś w rodzaju mikroskopijnego odkurzacza (to też dla mnie nowość) - obok furkoczącego już wiertła trzymanego przez panią nr 1. Wargi i policzki miałem więc rozciągnięte bardziej niż aktorki filmów porno. Cóż - z dwojga złego chyba wolę, kiedy to dentystki wkładają mi w usta różne przedmioty.

Sam pomysł z siedzeniem, a nie bieganiem nad głową pacjenta bardzo mi się spodobał. Panie dłubały mi w zębach, plotkowały o wydarzeniach dnia jednocześnie prosząc się nawzajem o jakieś kortyzole i inne metanole. Nie wiem, nie znam się, ale atmosfera była miła. Nie polecam Wam jednak pozycji z głową w dole, jeśli akurat macie katar - przy próbie wytrzymania całego zabiegu na bezdechu już tak miło nie jest.

Niestety, diagnoza okazała się nieciekawa. Dwa zęby do natychmiastowej naprawy (budżet na wczoraj przewidywał jeden), pięć kolejnych to melodia przyszłości. Bardzo bliskiej. Pani dentystka doskonale wyczuła u mnie nagłą zmianę nastroju i skromnie zaproponowała leczenie tylko jednego egzemplarza. Póki co.

Nie wiem czy wybór akurat tego zęba spośród dwóch najbardziej zagrożonych okazał się najlepszą decyzją, ale diagnoza znacznie się pogorszyła. Ostateczny wyrok: kanałowe. Szlag by to! A ile mnie to będzie kosztować, że się tak skromnie zapytam. 800 zł?! Jeden ząb?! Proszę podać mi ten spirytus. I szklankę.

A da się to jakoś cofnąć? Posklejać ten ząb, żeby wyglądał i jakoś się trzymał? Na chwilę tylko, żebym zdążył wyjechać za granicę, zarobić i wrócić.

Nie stać mnie na takie luksusy, jeszcze nie teraz. Wspominała też o drugim zębie, który wymaga szybkiej naprawy. I wyobraźcie sobie, że do tej pory go nie czułem. A od dziś boli bez przerwy.

Tak, ja wiem jak to wygląda. Ale mam gdzieś, co kto myśli. Cierpię i już. Lepiej niech mi ktoś poradzi, co ja mam teraz zrobić. I z góry uprzedzam - żadnego "przeczekiwania", zajmowania się czymkolwiek i odwracania uwagi, płukanek, zimnej wody, czosnku ani cebuli. Apapów też nie. Ja go chcę wyleczyć, zanim dorwie się do niego ta babeczka, a nie zapomnieć o nim. Jeśli ktoś z Was zna sposób na samoistne zalepienie dziury w zębie bez ingerencji palców drugiego człowieka, to ja poproszę. I chyba nawet czymś wynagrodzę, ale musi mi to pomóc.

A może po prostu zmienię lekarza? W końcu co fachowiec, to inna teoria i zmasowana krytyka poprzednika, więc może uda się choć jeden mój cenny ząbek uchronić przed zagładą. A mnie samego przed ogłoszeniem światu mojego bankructwa i niewypłacalności.



To było wczoraj. 

A dziś nie wytrzymałem. Było gorzej, ale myślałem, że dam radę. Tyle, że na drodze do szczęścia stanął regał z książkami, który chciałem trochę przesunąć. Połączenia nerwowe w moim ciele zadziałały tak, że wysiłek fizyczny związany z chęcią przesunięcia regału podziałał na mój ząb jak płachta na byka. Klęknąłem - taki to był ból. Zostawiłem regał w spokoju i pobiegłem do najbliższego dentysty 24h. Padło na HELP. Już nawet miałem gdzieś czy na fotelu przytuli mnie kobieta czy facet. Niech zrobi swoje i każe nie jeść przez 2 godziny.

Na szczęście pan okazał się sympatycznym, młodym gościem. Pewnie widział, że nie chcę tu być i postanowił mi współczuć. Zachował się niczym pani stomatolożka z mojego przedostatniego tekstu. Fajnie, bo nie tego oczekiwałem, a dostałem. I to w sobotę wieczorem, kiedy raczej większość młodych chłopaków myśli właśnie o wieczornych rozrywkach. Albo odpoczynku od wrednych weekendowych pacjentów.

A za parę godzin okaże się czy dobrze wykonał swoją robotę.





Podobało Ci się? Nie zgadzasz się? Zostaw komentarz!
Czytaj dalej »

5 lis 2012

DENTYSTKA. I WCALE NIE SADYSTKA

6
Czy nagły, a następnie nieustępliwy ból zęba to już powód, żeby o tym pisać? Ooo tak, zdecydowanie muszę o tym napisać! Muszę się czymś zająć, bo zwariuję. Nie mam nic przeciwko tabletkom od bólu głowy na ból zęba, ale brałem je przez ostatnie 4 dni, bo wiecie przecież, jak poważną chorobę ostatnio przechodziłem.

Nie chciałem się szprycować piąty dzień z rzędu jakimiś tanimi lekarstwami, więc postanowiłem, że wytrzymam. I tak trzymam, trzymam i ciekawe czy dotrzymam do... sam nie wiem kiedy, bo do dentystki muszę się dopiero umówić. Pole manewru mam trochę zawężone, ale to musi być kobieta. One mają w sobie coś takiego, że człowiek zapomina, po co tak naprawdę przyszedł, przestaje widzieć tę sterylną sterylność i czuć ten stomatologiczny zapach gabinetu. Siada grzecznie na fotelu i czeka, aż mu pani zacznie skrobać ząbki. Bo one naprawdę nie chcą nam zrobić krzywdy, to widać w ich oczach, kiedy na nas patrzą - biedną i słabą (na ten moment tylko) męską płeć, w której system udawania twardziela właśnie zawodzi. Ja, kiedy widzę małego, zbłąkanego i trzęsącego się na ulicy pieska, też nie mam ochoty lać go po mordzie. Pani dentystka też nie chce robić sobie z naszej gęby poligonu, bo widzi, że nie mamy broni. Żal - to jest najbardziej właściwe określenie tego, co pani doktor czuje na nasz widok. Nieważne. To zostanie między nami, a przecież w całej tej potyczce chodzi o to, żeby przetrwać. Z honorem czy bez, ale wrócić do domu z naprawionym zębem.

Bo pan dentysta nie będzie się z nami tak cackał. Już, raz-dwa, na fotel, otwierać paszczę, tu boli, a może tu (aaaaałłł !!!), dobra, jedziemy, bez znieczulenia oczywiście, pach waciki do buzi i wrrrrrrrrrr! Raz mnie taki dorwał, to potem żałował, bo musiał jakąś potężną gabarytowo pomoc wołać do trzymania mnie w fotelu, a sam założył strażacki hełm i zasunął szybkę, co by mu podczas operacji krew nie tryskała między oczy (twarz uratował, ale swój czyściutki gabinecik musiał potem całą noc szorować). 

Miałem wtedy może 12 lat. Tata zabrał mnie stamtąd, coś tam do nich jeszcze pokrzyczał i to tyle u mnie w temacie leczenia zębów przez panów doktorów. Ale nie powiedziałem sobie, że nigdy więcej. 12 lat później miałem kolejny epizod z facetem. Dentystą. Nie mam żadnych fobii ani traum, wtedy też nie miałem, więc zdobyłem się na odwagę. Miał być też tani (i to chyba wiele wyjaśnia). Zostałem mile przywitany, ładny gabinecik, widzę że się powodzi. Na mnie jednak nie zdążył zarobić, bo nie przypuszczał, że ktoś może chcieć się targować. Tanio miało być przecież.

Nie zdążył mnie facet nawet dotknąć, ale ja już wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Przed nim było wiele innych... dentystek. Wszystkie miały to kojące spojrzenie i te słowa wypisane na czole: "chodź misiu, nie zrobię ci krzywdy". I ten jedyny w swoim rodzaju żal, który możecie spotkać tylko u kobiet. Wasz ojciec nigdy nie spojrzał się na Was z takim współczuciem, jak to potrafią zrobić panie dentystki.

Lepiej mi. Sam sobie zrobiłem dobrze. Naprawię sobie ten ząb, ale tym tekstem sam sobie umiliłem czas oczekiwania na najbliższe kilka dni. I nawet chwilowo przestało boleć. A może to zasługa wina, którego właśnie opróżniona butelka zatacza się obok mnie?



Podobało Ci się? Nie zgadzasz się? Zostaw komentarz!
Czytaj dalej »
- See more at: http://www.exeideas.com/2013/08/add-unlimited-blog-post-scrolling.html#sthash.WFyboNTy.dpuf