Nie wiem, jak w waszych miastach mówi się na kontrolera biletów, ale w Pzn to po prostu kanar. No więc kanarów w mieście Poznań jest ostatnio zatrzęsienie - gdzie nie wsiądziesz, tam kontrola. Prawdopodobnie wywnioskowali geniusze, że podwyżka cen biletów spowodowała pustki w kasie i teraz muszą to nadrobić. A wiadomo, że nie ma lepszego sposobu niż podatki i mandaty.
W porządku, jak mam bilet - a zazwyczaj mam - to żaden problem. Ale zdarza się, że nie mam. Nie to, że papierowego - od miesiąca korzystam z Mobiletu i nie obchodzi mnie zepsuta maszyna czy to, że pani Zosi z kiosku nie dowieźli biletów. Niestety i tak mogę zostać uznany za złodzieja usługi przewozowej, bo:
a - internet (szczególnie w Playu) bywa zawodny,
b - android nie rozpieszcza długością działania baterii,
c - mogę zwyczajnie zapomnieć, że wejście do tramwaju powoduje konieczność skasowania biletu.
No co, wam się nie zdarzyło?
Nawet jeśli, to nie możecie wylać na mnie wiadra hejtu. Dobra, ale krótka pamięć, roztargnienie, stres, pośpiech, niewyspanie, kac, zwykła ludzka głupota - te i cała masa innych czynników decyduje o tym, że zapominamy kupić pomidory, oddzwonić do klienta, zrobić przelew, wsiąść do właściwego autobusu i skasować w nim bilet. NORMALNE.
W takich sytuacjach mandat za jazdę na krzywy ryj jest zwyczajnie niesprawiedliwy, choć kanara to oczywiście nie interesuje. Wiadomo, muszą założyć że bardziej jestem złodziejem niż uczciwym, ale zmęczonym obywatelem. Nic nowego.
Ale skoro oni do mnie tak, to ja wykorzystuję fakt, że przez lata jeżdżenia komunikacją miejską nauczyłem się ich rozpoznawać. W 9 na 10 przypadków zawsze wyglądają i zachowują się tak samo, więc tak naprawdę najtrudniejszym momentem jest podjęcie decyzji o wyjściu lub nie wchodzeniu do pojazdu. To nigdy nie jest łatwe, kiedy się spieszysz.
Ja wiele razy wyskakiwałem z autobusu w ostatniej chwili. Albo nie wsiadałem. Nigdy wiem czy podejmuję dobrą decyzję - nie wrócę i nie sprawdzę przecież. Stracę trochę czasu, ale ta opcja jest zdecydowanie bardziej korzystna niż strata 200 zł. Nawet z głupoty, bo generalnie jestem zdeklarowanym zwolennikiem płacenia za własne błędy. Tylko po co, skoro jest wyjście?
Jak rozpoznać tego kanara - poradnik.
#1
Nie patrz na płeć. Ale patrz na płeć. Kanarem może być zarówno mężczyzna, jak i kobieta, więc nie możesz skanować tylko męskich twarzy. Ale z drugiej strony, w tym zawodzie nadal przeważają mężczyźni, więc skup się na nich - zawęzisz sobie chociaż pole szukania.
#2
Kanar ma specyficzną mordkę. Trochę gburowatą, typową dla ziomków z osiedla. Takich po trzydziestce, których jeśli nie spotykasz w tramwaju, to na bank siedzą na siłowni. Szerokość karku zazwyczaj ponad średnią, włos nie dłuższy niż 4 milimetry. Po solarium. Wzrok pewny, wyostrzony, dlatego kanarów najłatwiej rozpoznaje się przed 8 rano i po 22 - tylko oni wyglądają na rześkich i wyspanych.
#3
Kanar z pewnością nie prowadzi po godzinach bloga modowego, bo nie ma gustu i ubiera się jak większość nie umiejących się ubrać Polaków: dresik / dżinsy, zimą - puchowa kurtka z bazaru / specjalistyczna kurtka do łażenia po górach w sam raz na miejską dżunglę, latem - zwykły t-shirt bez żadnego logo / t-shirt z logo. To nie będzie hipster w zbyt ciasnych rurkach, to nie będzie dystyngowany starszy pan w kapeluszu i to nie będzie ktoś, kto w ręku trzyma cokolwiek.
#4
Bo kanar musi mieć wolne ręce. Jeśli widzisz, że podejrzany osobnik dzierży w dłoni gazetę, telefon, książkę, notatki, siatkę z Tesco, jedzenie, picie, dziecko, dziewczynę - możesz rozluźnić pośladki.
#5
Kanar nie jest ani gruby, ani chudy, ani wysoki i za niski też nie jest. Wychodzi na to, że kanary to ludzie bez defektów, idealni. I dlatego podejrzani.
#6
Kanar wchodzi do maszyny pewnym krokiem. 99 procent ludzi, którzy próbują się do niej wgramolić, robi to powoli, bez werwy i zaangażowania. Tak jakby chcieli, ale mają kupę w majtkach i wstyd im za to. Tacy jeszcze zanim wejdą do środka, już wypatrują miejsca do siedzenia. A kanar nie z tych... Z reguły wchodzi energicznie, nie patrzy ludziom w oczy, skupiony nie-wiadomo-na-czym podchodzi do okna, odwraca się i stoi oparty o szybę. A potem wiadomo.
#7
Niestety zdarza się, że dla niepoznaki siadają... Nie raz i nie pięć pierwsze wrażenie było jednoznaczne (kanar), ale kiedy usiadł - odpuszczałem obserwację. Wtem! Powstał z martwych i zaczął sprawdzać bilety.
#8
Zwracaj uwagę na przód pojazdu (nie dotyczy drugiego wagonu tramwaju). Nawet, jeśli masz podejrzenie i czujesz w zwieraczach, że "ten koleś z tyłu wygląda na kanara", to odpuść, jeśli nie czujesz tego samego patrząc w stronę kierowcy. Nie wiem, jak w innych miastach, ale w Pzn kontrola odbywa się raczej przy zblokowanych kasownikach - kanar wydaje komendę kierującemu, żeby ten uniemożliwił uczciwemu obywatelowi skasowanie biletu.
Byłem nawet świadkiem sytuacji, kiedy pasażer zdążył włożyć bilet do kasownika, ale nie zdążył go wyciągnąć, bo w ciągu tej jednej milisekundy urządzenie zdążyło się zablokować. Skutek? Mandat dla podróżującego, bo nie był w stanie okazać skasowanego biletu. Skandal? Jaki skandal, przecież każdy mógł zostawić bilet w kasowniku. A to, że zszokowany pasażer znajdował się najbliżej całej sytuacji? Oczywiście przypadek.
#9
Nawet jeśli masz tzw. pamięć do twarzy, nie staraj się pamiętać twarzy kanara - prawdopodobnie i tak nigdy więcej cię nie skontroluje. To byłby przypadek, który spokojnie można byłoby wrzucić do jednego worka z wygraną w lotto. Skupianie się na kilku wybranych mordach powoduje, że nie skupiasz się na analizowaniu innych i twoja niewątpliwie zajebista pamięć może cię drogo kosztować.
#10
Kanary już nie trzymają się razem. Już nie gaworzą słodko i nie śmieją się do rozpuku na przystanku, żeby potem tajniacko się rozdzielić. W końcu doszli do wniosku, że chyba jednak ktoś ich obserwuje i zmienili strategię. Teraz wchodzą każdy innym wejściem i ciężko ich wyczaić. Po prostu obserwuj i módl się.
#11
Ewentualnie, zamiast modlitwy, możesz wyciągnąć telefon i udawać, że szukasz w nim biletu. Istnieje duża szansa, że kanar cię ominie i spróbuje później. Plusem gry na zwłokę jest to, że tych kilkanaście sekund często wystarcza na złapanie kogoś innego...
Z kobietami jest trudniej - niby te punkty dotyczą wszystkich niezależnie od płci, a jednak najważniejszą kwestię, czyli wygląd, ciężko mi sklasyfikować. Okej - nie będzie kanarem długowłosa, długonoga i nawet niekoniecznie cycata brunetka (dosyć mam stereotypu blondynki). Ale poza takimi, fuchę kanara może robić każda babka w średnim wieku. Nawet z potężną torebką na ramieniu!
Tak, sprawdzała mnie taka ostatnio. Jej męskie towarzystwo oczywiście zdradzało całą operację, ale ona sama wbiła się w tłum jak rasowy oficer wywiadu. Miny pasażerów - nie do podrobienia.
Niezidentyfikowany Obiekt Kontrolujący
Kiedyś próbowano poubierać poznańskie kanarki w takie zielone, jednakowe uniformy. Na mieście było o tym głośno, bo wydawało się, że wreszcie ktoś rozsądny zajął jakiś ważny stołek. Niestety szybko musieli go z niego zepchnąć, bo żaden kanar w zielonym mundurze nigdy się moim oczom nie ukazał. Choć niektórzy podobno widzieli.
To wbrew pozorom dość ważna dygresja, bo w tej chwili kanar, chyba w każdym polskim mieście, zachowuje się jak drogówka schowana za krzakami. Sprowokować do złamania przepisu - to jest ich zadanie. Różnica polega na tym, że z policją jesteś w stanie coś ugrać, a z kanarem nie pogadasz. Oni na wszystkie twoje tłumaczenia mają jedną odpowiedź: "odwołanie".
Nie wiem, jak to wygląda w innych miastach, ale w moim regulamin mówi jasno - żadna sytuacja nie usprawiedliwia przejazdu na nieskasowanym bilecie, co oczywiście podważa jakiekolwiek próby odwoływania się. Kasownik nie działa? Kiedyś to był argument, ale teraz jest Mobilet czy inny Skycash. I nieważne, że przyłapany na tym niecnym czynie pasażer ma 60 lat i używa myPhone'a. Niech idzie do iSpota i kupi se iPhone'a - przecież to tylko różnica dwóch liter. Są możliwości? Są.
Przy takich akcjach, moja chwilowa amnezja nie jest żadnym wytłumaczeniem, ale też ja wcale nie chcę, żeby takim była. Nie mam biletu, mój błąd, moja głupota, wiem to i rozumiem doskonale, ale jeżeli bystrość mojego umysłu pozwala na uniknięcie srogiej kary, to dlaczego mam się podkładać?
Ufff... Teraz wasza kolej, bo ciekawi mnie, jak wy widzicie ten problem. Tylko nie wrzucajcie mi tu komentarzy w stylu "trzeba mieć zapas biletów ze sobą". Ja naprawdę mam co robić i nie myślę całymi dniami o ZTM i orderze wzorowego pasażera.