28 sie 2013

JAK BYĆ LEPSZYM KATOLIKIEM? 10 NOWYCH PRZYKAZAŃ

0

Na sam start tylko was uprzedzę: zostałem wychowany po katolicku - co niedziela rodzice brali mnie i mojego brata za szmaty, kazali cicho siedzieć i nie wydurniać się przez godzinę. Ponoć zostałem też ochrzczony, ale nie pamiętam żebym się na to godził. Za to z komunii pamiętam tyle, że dostałem kolarzówkę (a nie modnego wtedy górala i płakałem). Na koniec całkiem świadomie przyjąłem bierzmowanie, bo wiedziałem że po tym całym cyrku moja droga krzyżowa dobiegnie końca.

Można więc założyć, że wiem co to 10 przykazań. Pamiętam, że to one były najważniejsze, bo najważniejsza na świecie była spowiedź i według czegoś trzeba było robić ściągę z grzechami. Tyle, że już nawet za moich młodych czasów cała ta boska mantra na nikim nie robiła wrażenia, bo nijak nie pasowała do rzeczywistości. Ludzie przestali się bać boga dobre kilkaset lat temu i od dawna wiedzą, że za złodziejstwo to się idzie do pierdla, a nie do piekła.

I nie tylko ja widzę, że dzisiejszy katolik ma w dupie postawy lansowane w dekalogu, który dziś jest już tylko pustą formułą do odklepania przy księdzu. Ludzie i tak zachowują się jak ostatnie skurwysyny dobrze wiedząc, że zdrowaśka po spowiedzi załatwi sprawę. Ja wiem, że to co napiszę nic nie zmieni. Ale niech ci wszyscy dający na tacę wiedzą, co dziś jest ważne. Dzięki mnie pójdziecie do nieba.

1. Bądź tolerancyjny.
Żaden gej, żadna lesbijka nigdy nie próbowali cię zgwałcić, nigdy nie celowali do ciebie z pistoletu, nigdy cię nie okradli, ani nie ukradli ci partnera. Może raz kiedyś widziałeś jak się gejostwo całuje. I to jest powód, żeby wyciągać na nich pałki? Zresztą, potrafisz być tolerancyjny skoro księża-pedofile ci nie przeszkadzają.

2. Nie zazdrość drugiemu sukcesów. 
Nie zazdrość drugiemu pieniędzy. Nie zazdrość drugiemu rodziców, którzy mieli te pieniądze i dali mu ten sukces. Po prostu rusz dupę. Albo zostań księdzem.

3. Nie bij i nie poniżaj ludzi. 
W gruncie rzeczy pokazuje to jakim jesteś prostakiem, skoro swoje sprawy załatwiasz pięściami i *kurwami*.  To głównie do "kibiców", łysoli z ONR i cwaniaków katujących swoje kobiety w domu.

4. Przestań walczyć o Smoleńsk.
Tak walczysz o ten zamach, ale co zrobisz jak wyjdzie na twoje? Co zrobisz z tą satysfakcją, że miałeś rację? Gówno, bo sam w to nie wierzysz a walczysz tylko dlatego, że masz mentalność średniowiecznego plebsu - winnych na stos. Koniecznie żywych, żeby cierpieli. Tak po katolicku.

5. Przeklinaj i daj przeklinać innym.
Niech *kurwa* zawsze będzie z tobą, gdy coś cię wkurwi. Naukowo udowodniono, że przeklinanie obniża poziom stresu. I zawsze to lepiej niż uderzyć żonę albo dziecko petem przypalić.

6. Wierz w co chcesz i wierz jak chcesz.
Ale miej do siebie dystans. Ludzie nie kumają mocy waszego szamana z Afryki, nie widzą matek boskich na oknach i kominach, nie kupują modlenia się przez radio. Ludzie śmieją się z waszego podejścia, ale nie z waszej wiary. Nikt nie kwestionuje tego, w co wierzycie, ale jak wierzycie. I z tego mamy bekę. Więcej dystansu, mniej krucjat.

7. Pozwól mi nie wierzyć.
Mam za dużo wątpliwości, więc mnie nie zmuszaj. Nie rozumiem, czemu ludzie giną na drogach, czemu dzieci rodzą się chore, dlaczego Hitler palił Żydów. Bo bóg tak chciał? Taki wszechmogący, a nie może temu zapobiec? Śpi czy co? A może ma taki fetysz? Ty WIERZYSZ w jakiś dziwny plan i niech ci będzie. Ja wolę ROZUMIEĆ.

8. Daj aborcji lajka. 
Unicestwienie jednego życia to często ratunek przed unicestwieniem drugiego, więc daj aborcji zielone światło, a ludziom szansę na odwrócenie losu. Znasz kogoś, kto marzy o urodzeniu nieuleczalnie chorego dziecka? Do tego z gwałtu? O dożywotniej opiece nad nim? O przekreśleniu połowy swojego życia, wszystkich swoich ambicji, planów, marzeń? Trochę empatii. Lubisz, gdy ktoś decyduje za ciebie? No, więc i ty nie próbuj decydować za innych.

9. Możesz uprawiać seks przedmałżeński.
Możesz uprawiać seks grupowy, oralny, analny. Możesz oglądać pornole i onanizować się przy nich. Możesz łykać tabletki, naklejać plastry, zakładać gumki. Możesz mieć dziecko przed ślubem. Możesz w ogóle nie mieć ślubu. Możesz się rozwodzić, możesz budować swoje życie od nowa. Możesz jeść kiełbasę w piątek, możesz nie dać na tacę, możesz się kumplować z Żydem. Możesz, bo NIKOMU NIE ROBISZ KRZYWDY. Do tego sam jesteś zadowolony, a gorszym katolikiem i tak już nie będziesz.

10. Niedziela nie jest żadnym świętem.
Jest połową weekendu. Czasem dla siebie, dla znajomych, dla rodziny. Dniem wolnym od pracy, od szkoły, od obowiązków. Ostatnim przed poniedziałkiem. Każdy sam decyduje, jak go spędzi, więc nie toruj ludziom drogi do kościoła zamykając markety. Zamykając Ikeę.

Ogólnie wrzuć na luz. Nie spinaj się, nie stresuj i nie udowadniaj każdemu, że w twoim kraju słuszna jest tylko jedna opcja. Skup się na tym w CO wierzysz, a nie JAK i będzie dobrze.


Czytaj dalej »

21 sty 2013

PŁAĆ ZA SEKS I UŚMIECHAJ SIĘ DO LUDZI :)

0
Fronda nazwała go dziwkarzem, a Pudelek poleca mu znaną agencję modelek, gdzie może sobie podupczyć. Kompletnie też nie dziwią mnie rzucane od wczoraj po sieci wulgarne i pełne nienawiści komentarze pod jego adresem. Marek Raczkowski - wczoraj klasowy rysownik, dziś wyklęty przez tłum kurwiarz bez klasy.

Jeszcze tylko szybki podgląd dla tych, co nie wiedzą. Otóż Raczkowski strzelił kontrowersyjny wywiad dla Dużego Formatu, w którym przyznał, że korzysta z usług burdeli, ale i tak woli spraszać sobie panienki do domu. Bo to praca jak każda inna, ciężka i rozwojowa, a on sam bardzo szanuje te kobiety i zawsze pyta czy to ich własny wybór. Do tego dorzucił, że każdy facet chodzi do burdeli (dostęp do DF jest płatny, więc TU macie wersję skróconą). Co ja na to?

Brawo panie Marku, fenomenalne zagranie!

W mediach tradycyjnie zaczęła się i trwa nagonka, a internetowe anonimy ścigają się na najbardziej obraźliwy i chamski komentarz. Czemu mnie to nie dziwi? I czemu jest mi to tak kompletnie obojętne?

Bo przeciętni ludzie nienawidzą znanych ludzi. Czytają o nich w kolorowych gazetach i internetach, ale tylko po to, żeby powyszydzać, obgadać z sąsiadką przy kawie z fusami i żyć tanią sensacją cały tydzień. Zawistni hipokryci. A jeszcze bardziej znienawidzą, kiedy znana osoba burzy ich ograniczony światopogląd. Bo jako popularna i w jakiejś mierze opiniotwórcza, miesza w głowach tym innym 'właściwie' myślącym. A wiadomo - przeciętni ludzie to tacy, dla których świat zamyka się w ich własnym myśleniu i nie pozwolą, żeby czyjaś racja była bardziej 'mojsza' od ich racji.

Przeciętni ludzie nigdy też nie widzą drugiego dna, kontekstu, nie łączą faktów i nie cechuje ich logika ani dedukcja. Nie zauważą, że Raczkowski właśnie wydał książkę i właśnie tak ją wypromował, że na płatną kampanię reklamową nie musi wydawać już ani złotówki - media odwalają za niego całą robotę, a on śmieje się tym wszystkim wkręconym hejterom w twarz i powoli zaczyna liczyć kasę. Nagle zapominają też, kim jest Raczkowski i z czego jest znany. A jak wiedzą, to OK - niech sobie rysuje, ale taka skandaliczna wypowiedź?! No nie może być... Panie Marku, owacja dla pana na stojąco - za odwagę i za pomysł.

Mógł pan sobie na to pozwolić, bo jest pan osobą znaną, lubianą (nawet teraz), pewnie też bogatą, więc i niezależną. A przede wszystkim kontrowersyjną i to zawsze się sprzeda. Teraz pojechał pan ostro po bandzie, ale czy to pierwszy raz? I czy ostatni? Mam nadzieję, że nie bo...

... no właśnie. Bo ja bardzo cenię ludzi za szczerość, za jej kontrowersję i za wykpiwanie stereotypów, na których osadzony jest ten świat. Tylko czy wyznanie Raczkowskiego jest szczere? Pijarowo jest znakomite, ale czy prawdziwe? Who cares, w tym momencie nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Obchodzi to jedynie tych przeciętniaków, którym to wyznanie stoi niczym ość w gardle i nie mogą go przełknąć. Oni do czasu wyjaśnienia sprawy, która nigdy się nie wyjaśni, przestaną kupować 'Przekrój' i spalą wszystkie archiwalne numery.

A mnie naprawdę nie rusza jego rewelacja, że każdy facet korzysta z burdelu. Dla 99,9% facetów 'udzielających się' w tej dyskusji to oczywiście skandal i każdy jeden musi zamanifestować, że 'przecież ON nigdy, przenigdy!'. Ja też nie i co z tego? To moja sprawa, tak samo jak sprawa pana Marka czy płaci za seks, czy nie. Ma kasę to niech płaci, sprawia mu to przyjemność to niech kupuje sobie panienki, chce o tym powiedzieć - niech mówi. Wolna wola, wolny kraj. Jego naprawdę nie obchodzi cała ta pseudo-afera, a jeśli już to jest mu bardzo na rękę. Poza tym to nie polityk, nie musi się z niczego tłumaczyć i wybielać.

Zresztą fajnie, że jest brudny - akurat jemu bardzo z tym do twarzy.

/a zdjęcia pochodzą z stąd i stąd/



Dodaj coś od siebie - zostaw komentarz!

Czytaj dalej »

26 paź 2012

NOWY STARY PRZEKRÓJ - CHRYSTUS CZY ZOMBIE?

4

Dziś będzie na spokojnie, bo wydarzyło się coś ważnego. Dla mnie i pewnie dla wielu z Was. Od ponad tygodnia w kioskach możemy kupić Przekrój w zupełnie nowej odsłonie. Cieszy mnie to niezmiernie, bo kiedyś byłem stałym czytelnikiem tego pisma, ale na przestrzeni ostatnich 3 lat zbadziewiło się ono niesamowicie. Pytanie tylko, czy jest to już zmartwychwstanie czy jednak  nadal mamy do czynienia z żywym trupem.

Na początek trochę historii - ale krótko. Stary, dobry Przekrój skończył się (dla mnie - blogera rocznik '85) wraz z odejściem Piotra Najsztuba jako red. nacz. Wtedy postanowiono zmienić profil pisma i mocno uderzyć w kulturę i sztukę, ale nie w tonie mainstreamowym, bez recenzji najnowszych batmanów i spidermanów, a w formie awangardowej i nastawionej na nowe wzorce, przystępnej dla czytelnika inteligentnego i zaangażowanego. Takich jednak okazało się zbyt mało i plan nie wypalił. Dodatkowo właściciel marki, pan Hajdarowicz, wprowadził opłaty za korzystanie z serwisu internetowego Przekrój, co skutecznie odrzuciło młodą klientelę, a ucieszyło Wprost, Newsweeka i całą resztę konkurencji.

Prawie rok temu przyszedł czas na kolejną zmianę tematyki. Tym razem dominować miały społeczeństwo i polityka, ta lewostronna. Założono, że społeczeństwo potrzebuje alternatywy dla RzePy i Uważam Rze (bo to ten sam wydawca), że skoro jest popyt na prawicowe poglądy, to będzie i na lewackie. Zrezygnowano z krzewienia kultury dla wybranych, a postawiono na kwestie społeczne i problemowe zabarwione lewicowym podejściem. To też się nie udało.

Od 2007 Przekrój stracił ponad połowę sprzedaży. Zmieniali się redaktorzy, dziennikarze, felietoniści. Tylko Raczkowski dzielnie się trzymał i trzyma do dziś, ale to klasa sama w sobie i jemu akurat te zmiany nie szkodzą.

Od zeszłego tygodnia Przekrój prowadzą Zuza Ziomecka i Marcin Prokop. I od razu widać zmiany. Na początek kolejny facelifiting, okładka to już nie jakieś rysowane tanim pisakiem bazgroły, a powrót do konwencji z czasów "najsztubowych", czyli zdjęcie głównej postaci (lub tematu) numeru. W środku mamy kolejne nowości - nowe działy nastawione na sprawy aktualne i życiowe. Gołym okiem widać, że nowi naczelni starają się przeciągnąć na swoją stronę czytelników młodych, których życie skupia się na notorycznym szukaniu pracy (dział "zawodówka"), życiu w otaczającej rzeczywistości ("grube sprawy"), nowinkach technicznych i tym, gdzie wyjść dziś wieczorem (dział "lifestyle" i czasem "tematy tygodnia").

Przekrój na nowo jest pisany językiem nowoczesnym, lekkim i przystępnym, a czasem wręcz blogerskim - takie mam odczucie. Przekrój analizuje i docieka (choć czasem zbyt powierzchownie), formułuje opinie i wnioski, kształtuje światopogląd głównie młodego, wielkomiejskiego człowieka. Jak każde medium trochę koloryzuje, nagina pewne fakty, część pomija (mimo wszystko ciężko jest uwolnić się od polityki - przeczytajcie tekst z pierwszego numeru o oZUSowaniu umów śmieciowych), ale na nowo zaczyna być wyraziste i zauważalne. 

Znajdziemy tam artykuły zupełnie autorskie, ale i te żywcem ściągnięte z internetu, o których świat wie już od kilku dobrych dni. Ale w końcu to tygodnik, więc nie wymagajmy zbyt wiele. Są małokontrowersyjne wywiady z kontrowersyjnymi osobowościami (narazie Masłowska i Mazurówna) i celne komentarze (Tymon i Maciej Nowak - ten od teatru). Dla ceniących analityczne podejście do tematu znajdą się tabelki, wykresy i grafy. Dzięki temu liczby nie zlewają się z tekstem i wygląda to przejrzyście, choć wielu na widok takiego podejścia rodem z pracy magisterskiej z pewnością zrobi się niedobrze.

Wprawdzie brakuje Przekrojowi pewnej spójności tematycznej, ale mam wrażenie, że naczelni pierwszymi numerami chcą trochę wybadać rynek i wsłuchać się w głos społeczeństwa, zatem dajmy im czas. Choć z drugiej strony im młodsze pokolenie, tym większa tolerancja dla wszechobecnego chaosu, więc może ta formuła jest po prostu trafna i zamierzona. W każdym razie widać, że "nowi" nie zamykają sobie żadnej drogi i nie obierają żadnego "słusznego" kierunku. A to już jest zmiana na lepsze.

Plusem obiektywnym jest na pewno fakt zwiększenia objętości Przekroju z 52 do 84 stron przy niezmienionej cenie (nadal 3,99). To zawsze działa. Sam kupiłem parę razy jakiś tygodnik tylko dlatego, że było dużo do przeczytania i bez względu na zawartość. Na podróż. Poczekajmy jednak, bo może to tylko promocja na parę numerów, a tak się już przecież zdarzało.
Obiektywny minus - za korektę tekstów. Każdy artykuł w numerze #1 to przynajmniej kilka literówek i dziwnych złączeń wyrazów, które połączone raczej nie powinny być. Państwo naczelni z pewnością byli zbyt zabiegani i zestresowani przed debiutem, żeby o takich detalach myśleć. Zatem póki co - tylko klaps. A firmie korygującej - dodatkowe szkolenie z ortografii.

Nowy Przekrój pełen jest młodych ludzi - młodych wiekiem, temperamentem lub osobowością: od naczelnych po bohaterów poszczególnych tekstów. W połączeniu z bardziej nowoczesną tematyką to bardzo duży atut i najwyższy czas na taką zmianę, bo pomoże przekonać ludzi nie tylko do częstszego szeleszczenia papierem, ale przyciągnie ich także przed ekrany laptopów i coraz popularniejszych przecież tabletów. A raczej nie wyobrażam sobie, żeby przemawiała do ludzi opcja czytania na iPadzie wspominek z historii czy odkrywania nowych wartości kulturalnych.

Przekrój przez ostatnie lata dostawał mocno po głowie od czytelników, ale nikt nie potrafił dostrzec, że to sygnał do zmian. Chciał iść pod prąd i wychować sobie czytelników - na zasadzie, że "to oni są dla mnie, a nie ja dla nich". Tak może sobie myśleć bloger, który poświęca jedynie swój (cenny, a jakże) czas, a nie poważne czasopismo z mnóstwem zobowiązań na karku - wobec swoich dziennikarzy i przede wszystkim czytelników. Ziomecka i Prokop dają nadzieję, że będzie lepiej. I już jest. Póki co tylko dlatego, że gorzej być nie może, ale liczę, że to się niedługo zmieni. 

Powodzenia!

PS.
Poniżej zamieszczam ten sam tekst, ale w innej, bardziej atrakcyjnej formie - wideo. Daje większe możliwości graficzne, a poza tym możecie zobaczyć, ile czasu zajmie Wam przeczytanie tekstu. Zobaczcie czy Wam też odpowiada takie rozwiązanie i dajcie znać.







Podobało Ci się? Nie zgadzasz się? Zostaw komentarz!
Czytaj dalej »
- See more at: http://www.exeideas.com/2013/08/add-unlimited-blog-post-scrolling.html#sthash.WFyboNTy.dpuf