31 paź 2013

2 SŁOWA O ŚWIĘCIE DYNI I WSZYSTKICH ZMARŁYCH

0

Ja powiem tylko tyle w temacie halloween. I święta zmarłych.

Skoro halloween do nas przyszło i się zakorzeniło, skoro ktoś robi na tym biznes i mu się to opłaca, skoro widzę na ulicach ludzi poprzebieranych za żukosoczki, to znaczy że nasza kultura tego potrzebuje. Kropka. A że to pogańskie nasienie w katolickim kraju? Mój boże, przede wszystkim w demokratycznym i każdy ma prawo świętować, jak chce. Możesz założyć koszulę nocną, wysmarować ją keczupem, przejść boso ze spuszczoną głową i lalką w dłoni przez niedoświetlone osiedle, a na drugi dzień pomaszerować na mszę do kościoła. Dopóki nie trzymasz w ręce noża i nie próbujesz nikogo dźgnąć, wszystko jest w porządku - nie musisz się z tego wyspowiadać. Serio.

Imprezowy czwartek nie wyklucza refleksyjnego piątku. Ludzie umierają, ale ty nie zachowuj się jakbyś też już umarł.

Bo święto zmarłych nie jest od umartwiania się. Możesz sobie pokontemplować, ale jeśli brakuje ci zmarłego dziadka, to myślisz o nim cały rok, a nie tylko w ten dzień - każdy inny jest tak samo dobry, żeby pójść na cmentarz. Jeśli ci go brakuje, to jego grób ma wyglądać porządnie cały rok, a nie tylko jutro, żeby ludzie widzieli. Żałośni są ci, którzy poważnieją dopiero przy okazji tego czy tamtego święta, pouczają innych jak mają je przeżywać, jak się zachowywać i jak się podetrzeć, żeby to było godne powagi sytuacji. A ludzie święci nie są i nikt nie żyje wg przykazań (lepsze są moje, bo nowe), toteż kiedy jeden z drugim nagle stają w roli obrońców pana boga i tego, co każe świętować, wyglądają co najmniej śmiesznie.

Ale spoko, to ich sprawa. Bo wiecie, co jest najważniejsze? Żyć w zgodzie z samym sobą. Co oznacza, że niezależnie od tego, jakie wartości wyznajesz, wierzysz czy nie wierzysz, nie masz sobie nic do zarzucenia. SOBIE. A innych zostaw w spokoju, bo nie wydaje mię się, żeby prosili o pomoc.


Czytaj dalej »

28 sie 2013

JAK BYĆ LEPSZYM KATOLIKIEM? 10 NOWYCH PRZYKAZAŃ

0

Na sam start tylko was uprzedzę: zostałem wychowany po katolicku - co niedziela rodzice brali mnie i mojego brata za szmaty, kazali cicho siedzieć i nie wydurniać się przez godzinę. Ponoć zostałem też ochrzczony, ale nie pamiętam żebym się na to godził. Za to z komunii pamiętam tyle, że dostałem kolarzówkę (a nie modnego wtedy górala i płakałem). Na koniec całkiem świadomie przyjąłem bierzmowanie, bo wiedziałem że po tym całym cyrku moja droga krzyżowa dobiegnie końca.

Można więc założyć, że wiem co to 10 przykazań. Pamiętam, że to one były najważniejsze, bo najważniejsza na świecie była spowiedź i według czegoś trzeba było robić ściągę z grzechami. Tyle, że już nawet za moich młodych czasów cała ta boska mantra na nikim nie robiła wrażenia, bo nijak nie pasowała do rzeczywistości. Ludzie przestali się bać boga dobre kilkaset lat temu i od dawna wiedzą, że za złodziejstwo to się idzie do pierdla, a nie do piekła.

I nie tylko ja widzę, że dzisiejszy katolik ma w dupie postawy lansowane w dekalogu, który dziś jest już tylko pustą formułą do odklepania przy księdzu. Ludzie i tak zachowują się jak ostatnie skurwysyny dobrze wiedząc, że zdrowaśka po spowiedzi załatwi sprawę. Ja wiem, że to co napiszę nic nie zmieni. Ale niech ci wszyscy dający na tacę wiedzą, co dziś jest ważne. Dzięki mnie pójdziecie do nieba.

1. Bądź tolerancyjny.
Żaden gej, żadna lesbijka nigdy nie próbowali cię zgwałcić, nigdy nie celowali do ciebie z pistoletu, nigdy cię nie okradli, ani nie ukradli ci partnera. Może raz kiedyś widziałeś jak się gejostwo całuje. I to jest powód, żeby wyciągać na nich pałki? Zresztą, potrafisz być tolerancyjny skoro księża-pedofile ci nie przeszkadzają.

2. Nie zazdrość drugiemu sukcesów. 
Nie zazdrość drugiemu pieniędzy. Nie zazdrość drugiemu rodziców, którzy mieli te pieniądze i dali mu ten sukces. Po prostu rusz dupę. Albo zostań księdzem.

3. Nie bij i nie poniżaj ludzi. 
W gruncie rzeczy pokazuje to jakim jesteś prostakiem, skoro swoje sprawy załatwiasz pięściami i *kurwami*.  To głównie do "kibiców", łysoli z ONR i cwaniaków katujących swoje kobiety w domu.

4. Przestań walczyć o Smoleńsk.
Tak walczysz o ten zamach, ale co zrobisz jak wyjdzie na twoje? Co zrobisz z tą satysfakcją, że miałeś rację? Gówno, bo sam w to nie wierzysz a walczysz tylko dlatego, że masz mentalność średniowiecznego plebsu - winnych na stos. Koniecznie żywych, żeby cierpieli. Tak po katolicku.

5. Przeklinaj i daj przeklinać innym.
Niech *kurwa* zawsze będzie z tobą, gdy coś cię wkurwi. Naukowo udowodniono, że przeklinanie obniża poziom stresu. I zawsze to lepiej niż uderzyć żonę albo dziecko petem przypalić.

6. Wierz w co chcesz i wierz jak chcesz.
Ale miej do siebie dystans. Ludzie nie kumają mocy waszego szamana z Afryki, nie widzą matek boskich na oknach i kominach, nie kupują modlenia się przez radio. Ludzie śmieją się z waszego podejścia, ale nie z waszej wiary. Nikt nie kwestionuje tego, w co wierzycie, ale jak wierzycie. I z tego mamy bekę. Więcej dystansu, mniej krucjat.

7. Pozwól mi nie wierzyć.
Mam za dużo wątpliwości, więc mnie nie zmuszaj. Nie rozumiem, czemu ludzie giną na drogach, czemu dzieci rodzą się chore, dlaczego Hitler palił Żydów. Bo bóg tak chciał? Taki wszechmogący, a nie może temu zapobiec? Śpi czy co? A może ma taki fetysz? Ty WIERZYSZ w jakiś dziwny plan i niech ci będzie. Ja wolę ROZUMIEĆ.

8. Daj aborcji lajka. 
Unicestwienie jednego życia to często ratunek przed unicestwieniem drugiego, więc daj aborcji zielone światło, a ludziom szansę na odwrócenie losu. Znasz kogoś, kto marzy o urodzeniu nieuleczalnie chorego dziecka? Do tego z gwałtu? O dożywotniej opiece nad nim? O przekreśleniu połowy swojego życia, wszystkich swoich ambicji, planów, marzeń? Trochę empatii. Lubisz, gdy ktoś decyduje za ciebie? No, więc i ty nie próbuj decydować za innych.

9. Możesz uprawiać seks przedmałżeński.
Możesz uprawiać seks grupowy, oralny, analny. Możesz oglądać pornole i onanizować się przy nich. Możesz łykać tabletki, naklejać plastry, zakładać gumki. Możesz mieć dziecko przed ślubem. Możesz w ogóle nie mieć ślubu. Możesz się rozwodzić, możesz budować swoje życie od nowa. Możesz jeść kiełbasę w piątek, możesz nie dać na tacę, możesz się kumplować z Żydem. Możesz, bo NIKOMU NIE ROBISZ KRZYWDY. Do tego sam jesteś zadowolony, a gorszym katolikiem i tak już nie będziesz.

10. Niedziela nie jest żadnym świętem.
Jest połową weekendu. Czasem dla siebie, dla znajomych, dla rodziny. Dniem wolnym od pracy, od szkoły, od obowiązków. Ostatnim przed poniedziałkiem. Każdy sam decyduje, jak go spędzi, więc nie toruj ludziom drogi do kościoła zamykając markety. Zamykając Ikeę.

Ogólnie wrzuć na luz. Nie spinaj się, nie stresuj i nie udowadniaj każdemu, że w twoim kraju słuszna jest tylko jedna opcja. Skup się na tym w CO wierzysz, a nie JAK i będzie dobrze.


Czytaj dalej »

20 gru 2012

TROCHĘ SZACUNKU DO "MOICH" ŚWIĄT OK?

0

Tradycja i religia to przereklamowane hasła. Czyli przereklamowane jest również traktowanie świąt bożego narodzenia jako czasu dla duszy i rachunku sumienia. Ot taki katolicki bełkot. Dużo ludzi jeszcze ciągle w niego wierzy dlatego ich czepiał się nie będę, ale mam taki mały apel do tych, którzy próbują indoktrynować resztę laicyzującego się społeczeństwa.

Bo bycie laikiem nie jest złe, szczególnie w kwestiach religijno-obyczajowych. Takie podejście jest ostatnio nawet modne. I raczej nie dzięki Palikotowi, ale dlatego, że uczy nas tego życie. Bo większość z nas wcale różowo nie ma. Ci bardziej świadomi wiedzą przecież, że żaden bóg nie załatwi im pracy, nie da pieniędzy, nie ugotuje kotleta i nie zaprowadzi dzieciaka do szkoły. A to są problemy, których każdy przeciętny Polak doświadcza na co dzień, więc nic ma nic dziwnego w tym, że społeczeństwo się od tematyki religijnej odsuwa. I samemu ciężko na wszystko pracuje.

Tradycja też jest męcząca, bo czasy się zmieniły. Człowiek nie żyje już tylko od jednych świąt do drugich i nie czeka cały rok aż będzie mógł w końcu tego karpia zjeść albo choinkę ubrać. Nikt się tym już nie podnieca. Na stół coraz częściej wjeżdżają inne ryby albo w ogóle, a choinka stoi tylko po to, żeby prezenty było gdzie położyć. Taki trend, bo już nie tradycja. 

Jakiś czas temu Trójka puściła audycję o tym, jak my Polacy postrzegamy święta. No i znalazło się paru takich, którym przeszkadza fakt, że są ludzie, którzy święta traktują bardziej towarzysko zamiast wielce przeżywać i kolędy śpiewać do upadłego. No i trzeba im było zabierać głos, bo dość mocno zaczęli się rozpędzać ze swoim krytykanckim podejściem do entuzjastów komercyjnej wersji świąt.

Nie ma nic złego w tym, że zamiast na pierwszą gwiazdę czekam na jedzenie. Że od towarzystwa naciągających mnie na kasę kolędników wolę towarzystwo rodziny i dobrego filmu. Że prezenty mają dla mnie większą wartość niż przełamanie opłatka z tekstem "i żeby ten nowy rok, drogi Łukaszu, był lepszy niż ten co jest". Srututu, tralala.

To moje święta i ja będę je przeżywał jak chcę. Będę jadł, pił, leżał, a potem dla odmiany leżał, pił i jadł. W międzyczasie rozmawiał trochę z rodziną i rajcował się trafionymi prezentami. Bo nie zakładam nietrafionych. Nikomu nic do tego i nie w moim towarzystwie uwagi w stylu "święta to czas święty, czas tradycji, czas wybaczania i czas nie wiadomo czego jeszcze". Ja nie muszę nikomu wybaczać, bo do nikogo nic nie mam. A żeby dochować tradycji to sobie Kevina w tv obejrzę. Albo madafakę Bruce'a wszystkie części.

Bo mnie naprawdę nie obchodzi czy ktoś sobie wkłada siano pod obrus i wpuszcza księdza po kolędzie. Nie moja działka, to się nie mieszam. I tego samego wymagam od ludzi bardziej uduchowionych ode mnie - szacunku po prostu. Różni ludzie, różne święta.



Dodaj coś od siebie - zostaw komentarz!

Czytaj dalej »

26 lis 2012

PRAWICA CHCE ZABIJAĆ. ZABIJMY TEN POMYSŁ

0
Pisanie o polityce jest bez sensu. Gadanie o niej też. Może właśnie dlatego taki jej poziom, bo non stop się o niej mówi. Ludzie się bulwersują, raz są przeciw, a nawet za, nie mogą się określić albo są aż za bardzo określeni, generalnie nie ogarniają. Ja jestem dziś ten zbulwersowany.

Bo niech się politycy w swoim bagienku kąpią. I tylko tam. Niech się biją, bluzgają, niech nas okłamują i sami siebie ośmieszają. To i tak się dzieje.

Ale niech się hamują ludzie, którzy chcą zabijać innych, bo im się polityka nie podoba. W ciągu kilku dni to już drugi przypadek, kiedy jakiś oszołom nawołuje do zamordowania premiera i całej reszty myślących inaczej. Najpierw jakiś Nicpoń - ten od referendum, żeby zabicie Tuska zalegalizować, a przedwczoraj niejaki Grzegorz Braun - ten rozstrzelałby całe tuziny dziennikarzy Wyborczej i TVN-u. Obaj zagorzali wyznawcy kultu Jarosława Rydzyka.

Ci normalni z nas wiedzą, że ci nienormalni tak tylko sobie gadają. Pierdolą sobie. Bo tak trzeba nazwać nawoływanie innych do zbrodni wiedząc, że i tak nic z tego nie będzie. A sami przecież tego nie zrobią tchórze.

Bo to katolicy. Nie ma PISowczyków nie-katolików. Oni nie zabijają - oni chcą, by za nich zabijali inni. A tego już w dekalogu nie zabraniają, więc wolno. Wolno wierzyć, wolno co tydzień pokazać się na wsi w kościele i wolno namawiać do rozlewu krwi. A co - przecież oni wszyscy są przeciwko nam, więc wymordować hołotę. Skoro oni wszyscy zabili prezydenta, to my zabijemy ich. I tych, co o tym wiedzą, a nie powiedzą. Sprawiedliwość musi być, bóg nam to wybaczy i jeszcze pochwali.

Skandal, żeby ludzie, którzy łażą po ulicy z wywalonym na szyi krzyżem i co miesiąc z hasłem "tu jest Polska" ustawiają się na Krakowskim Przedmieściu, sami nawoływali do zbrodni. To chory psychicznie plebs, skrzywiona polską prawicą i zdeprawowana narodową religią dzicz. Płodu zabijać nie wolno, ale polityk czy dziennikarz to przecież co innego.

Obudź się Polsko. Bo prześpisz moment, kiedy prawicowi fanatycy zabiją nam demokrację.

I zacznij myśleć, żeby temu zapobiec.



Podobało Ci się? Nie zgadzasz się? Zostaw komentarz!
Czytaj dalej »
- See more at: http://www.exeideas.com/2013/08/add-unlimited-blog-post-scrolling.html#sthash.WFyboNTy.dpuf