14 gru 2012

SEGRITTA vs. NIKON - WŁĄCZAM SIĘ I USTAWIAM DZIENNIKARZA naTemat.pl

1

Nie chciałem jako kolejny bloger pisać o "aferze" z Segrittą i Nikonem w roli głównej. Blogosferą zatrzęsło, wypowiedział się już chyba każdy kto mógł i dobra jest. Inne portale też odtrąbiły tę akcję, ale dla nich nie było to wydarzenie dnia, bo przecież te wszystkie onety i gazety mają inne priorytety. A niechże będzie do rymu. 

Poruszył mnie jednak artykuł Tomasza Jaroszka w serwisie naTemat.pl, właśnie na temat konfliktu na linii znana blogerka-znana marka aparatów. Poruszył, w sensie zniesmaczył. Bo oto chęć podzielenia się swoimi wywodami poczuł facet na co dzień zajmujący się gospodarką, finansami i innymi tego typu niebanalnymi sprawami (od strony dziennikarskiej rzecz jasna). Ja nikomu nie odmawiam prawa do opinii, ale niech to sobie robi na swoim własnym fejsbuku albo niech sobie o tym potweetuje. A tak, pisząc na znanym portalu opiniotwórczym stawia się w roli eksperta i wpisuje się w znany schemat "nie znam się, więc się wypowiem".

Panie Tomaszu, bloger ma wybujałe ego i musi je mieć, bo blogera bez jaj i bez wyrazistych poglądów nikt nie będzie czytał. A ego idzie w parze z popularnością (u każdego) i nie ma w tym nic dziwnego, że Segritta w ten sposób uzewnętrznia swoje potrzeby. Taki też jej styl - przeczytałby pan więcej niż jeden tekst na jej blogu, to doszukałby się pan spójności. A tak ja mam wątpliwości czy w ogóle widział pan ten tekst o Nikonie. A ściślej nie sam tekst, a wpis na facebooku i reakcje pod nim.

To ja pana oświecę i wytłumaczę o co chodzi. Spoko, nie jest pan jedyny, który nie czuje blogerowego poczucia humoru. Zresztą to nawet nie chodzi o samo zrozumienie intencji blogera, a o zwykłe rozumienie słowa "ironia", którą bardzo umiejętnie posłużyła się Segritta. Do tego podkreśliła swoje wybujałe ego i wystarczyło - internety huczą. A przecież każdy wie albo powinien wiedzieć, że to przede wszystkim gra na emocjach i odczuciach czytelników, którzy w ten sposób nabijają blogerowi ruch na stronie i całą rzeszę nowych odwiedzających. A nóż zostaną. That's it. Normalne działanie blogera, który chce żeby go czytali.

Równie dobrze jako "ekspert" powinien się pan czepić tego gościa z Nikona, który pomoc zaoferował. Bombę przyniosła Segritta, ale ten pacan ją aktywował  - dał obietnicę bez pokrycia, nie wywiązał się i bezczelnie chciał na blogerce sobie dorobić. Przedstawiciel światowej marki. Na mało komu znanej poza Polską blogerce. Żałosne. I godne opisania na blogu, fejsie, wykopie i gdzie tylko się da. 

Dobra, powiedziałem swoje, a teraz odkrywamy karty. Zgrabnie próbuje pan wykorzystać aferkę z naszego blogowego podwórka po to, żeby przemycić parę tekstów o kondycji polskiej gospodarki. Czyż nie? W końcu to jest pana właściwa działka. Ja wiem, że trudno jest się przebić z takimi tematami, ale nieładnie tak na czyjejś krytyce się promować. Tym bardziej, że ta osoba na krytykę nie zasłużyła. A przynajmniej nie od kogoś, kto z blogosferą mało ma wspólnego.



Dodaj coś od siebie - zostaw komentarz!

Czytaj dalej »

9 paź 2012

ODDAM POMYSŁ NA BIZNES WART 5 MLD ZA iPADA

0

Pierwsza myśl: zajebiście. Kolejny konkurs, w którym rozdają pieniądze w zamian za dobrze rokujący biznes. Naprawdę fajnie, więcej takich eventów, to może wreszcie ktoś z tego kraju zatrzęsie w końcu światem. Nowy Facebook, nowe Google - who knows? Może 5 miliardów to za mało, żeby dać choćby klapsa takim molochom, ale na start wystarczy. No to dalej, taki pieniądz na ulicy nie leży, zgłaszam pomysł.

Druga myśl: WTF? Czyli zderzenie z rzeczywistością. I z regulaminem tego pseudokonkursu.  Dla porządku tylko wspomnę, że organizatorem jest nasza przyszywana matka Unia i nasze ministerstwo nikt-nie-wie-od-czego, czyli gospodarki. Pierwszy krok to zgłoszenie swojego pomysłu. Oczywista oczywistość. No dobra, ale kto decyduje o tym, czy mój biznes jest wart choćby uwagi. I tu pierwsze zaskoczenie - użytkownicy portalu Wykop.pl ! Mało ostatnio śpię, ale jednak mi się nie przywidziało. Z najgłębszych czeluści mojego umysłu, ot tak, wyrzucam układany mozolnie, cegiełka po cegiełce, skrywany i dopieszczany, jedyny w swoim rodzaju pomysł na biznes, którego realizacja ma sprawić, że zamieszkam na Manhattanie, a ludzie będą bić pokłony z podziwu dla mnie i tego, co wymyśliłem. Na portalu, na który dziennie wchodzą miliony ludzi, ja mam publicznie ogłosić swoją złotą myśl, która zrobi ze mnie milionera. Toż to żart jakiś i wcale nieśmieszny.

Okej, załóżmy że jednak nie mam mózgu, jestem frajerem i za darmo udostępniam pomysł, na który nikt przede mną jeszcze nie wpadł. Mam szansę na - uwaga - werble - ... na udział w jakiejś konferencji. No cieszę się, skaczę z radości przecież, nie widać? Od kiedy pamiętam zawsze o tym marzyłem. Pierwsze słowo, które wypowiedziałem jeszcze z pępowiną w pępku, to była właśnie "konferencja". Mama mówiła: daj sobie spokój, to za dużo jak dla ciebie. Teraz mogę jej udowodnić, jak bardzo się myliła. Muszę tylko odkryć wszystkie swoje karty i czekać, aż mnie użytkownicy Wykopu polubią.

Jest, jest! Dostałem się! Jadę na konferencję, publika która nie miała jeszcze okazji poznać mnie i mojego pomysłu, teraz będzie mogła to nadrobić. Eksperci, autorytety, branżowcy. Wysłuchają, pomogą, doradzą i pewnie sypną trochę grosza. Ależ jestem podekscytowany, żołądek mi się skręca, a oczami wyobraźni widzę, jak jeden przez drugiego licytują, kto da więcej za mój pomysł.

Nadchodzi wiekopomna chwila. Jest! Jestem laureatę! Jednym z wielu, ale jestem. No to słucham, czekam na propozycje. A co pan mi tu przynosi? iPad? Ooo, nie trzeba było. Ale dziękuję, pogram sobie w węża czekając na moje miliardy (jak ten szef Groupona, poudaję luzaka, pokażę że mam ich w dupie i sami przyjdą). A pan co mnie tak szturcha? Jak to "do widzenia"? Ja tu czekam na oferty, spadaj pan. Jak od kogo, przecież siedzą tutaj... siedzieli... poszli już. Poszli do swoich biurowców, gabinetów, zwołali nadzwyczajne zebrania i będą realizować mój pomysł. I nie tylko mój. I nie tylko oni. Setki osób, które "wykopały" mój biznes na tę konferencję właśnie zaciera ręce i liczy zyski. A mi pozostał iPad. Fajny, nigdy takiego nie miałem.

Gdyby ktoś z Was chciał oddać swoją przepustkę do sławy i bogactwa - podaję link: http://mojstartup.wykop.pl/najlepsze/


Czytaj dalej »
- See more at: http://www.exeideas.com/2013/08/add-unlimited-blog-post-scrolling.html#sthash.WFyboNTy.dpuf