Dla mnie wrzesień zawsze był najlepszy. Pamiętam jak dziś, kiedy z początkiem jesieni 28 lat temu matka wylądowała w szpitalu, żeby wydać mnie na świat... 27 lat później, w tym samym czasie, jej pierworodny syn zostaje blogerem. Przypadek?
Nie sądzę. I zdaję sobie sprawę, że historia ewolucji mojego bloga jest niezwykle fascynująca, ale... nie dziś, sorry ;) Zresztą on był na początku tak brzydki, a teksty tak toporne, że nawet dobrze że nikt wtedy tego nie czytał. Choć do tekstów możecie wrócić, ale nie polecam, bo odlajkujecie profil a ja odkręcę gaz w kuchence. Nie psujcie mi września.
Dobra, ale ja nie o tym, nie o tym, nie o tym.
Nie o mnie, a o innych. O blogowaniu. O tym, jak czytanie blogerów - albo lepiej - blogów znanych blogerów, wpływa na życie czytelnika. W tym i na moje, bo przecież sam jestem czytelnikiem i śledzę lepszych od siebie. W końcu obok ludzi, którzy już coś w życiu osiągnęli, nie przechodzi się obojętnie. Możesz kochać, możesz nienawidzić, ale musisz mieć szacunek do cudzych sukcesów, bo tylko tak jesteś w stanie osiągnąć swój. Możesz blogera nie podziwiać, ale powinieneś się od niego uczyć. Czego?
Konsekwencji
Bo przeciętny czytelnik nie ma pojęcia ile determinacji, ile samozaparcia i często wymuszonej motywacji bloger musi włożyć w to, żeby regularnie pisać. Jasne, że nikt go nie zmusza. Ale ciebie też nikt siłą nie trzyma w robocie. A robisz. Robisz, bo ktoś ci daje za to kasę do ręki. I teraz wyobraź sobie, że pracujesz za darmo. Przez rok, dwa, trzy. Palcem nie ruszysz, a bloger konsekwentnie dąży do celu i do pozycji, którą sobie wymarzył często za total free. Za lajki, za które nie kupi sobie piwa. Za lajki, które - w co głęboko wierzy - kiedyś zaprowadzą go na szczyt. A póki co dają tylko (aż) dumę.
Asertywności
Bo bloger mówi, pisze i robi to, co akurat chce powiedzieć, napisać i zrobić. Nieważne, że zaboli. Bloger wpływa na to, co myślimy i jak widzimy świat. Ja wiem - gazeta i telewizja też. Ale w gazecie i telewizji nie masz wizji człowieka a wizję taką, która się sprzeda. Jasne, blogerowi też zdarza się być nie fair i kręcić lody za dolary. Ale ryzykuje utratę czytelnika, a bez niego bloger idzie do piachu. Co tylko potwierdza fakt, że ludziom zależy na opinii i na tym, co bloger myśli, a nie co wypada myśleć.
Elokwencji słownej
Bo lepiej czytać bloga, niż w ogóle nie czytać. Zresztą, bloger to istota z definicji oczytana i to, czego sam się nauczy, przenosi na swoje teksty. Bloger bez przerwy gdzieś bywa, słucha, obserwuje i tym rozbudowuje swój warsztat. Bloger zawsze i na wszystko ma jakiś pogląd, ale sztuką jest tak go przekazać, żeby ludzie wracali. Sztuką jest tak dobrać słowa i tak je połączyć, żebyś mógł je chłonąć i wykorzystać w realnym świecie. Ja też jestem czytelnikiem i jako czytelnik chcę widzieć dobrze napisany tekst, bo tylko taki poruszy moje półkule. Najlepsi to potrafią.
Odporności na stres
Na początku drogi bloger myśli, że jest zwycięzcą, bo nie ma hejterów. Po jakimś czasie staje się REALNYM ZWYCIĘZCOM, bo hejterów ma cały kontener. To jak w polityce - im dalej zajdziesz, tym więcej ludzi będzie cię chciało ściągnąć na dno. Bez konkretnego powodu - po prostu jesteś wyżej niż oni. A jaki powód, takie komentarze więc bloger ma je głęboko w pupie. Bierz przykład: jeśli ktoś ci powie, że jesteś pedałem, a ty czujesz że nie jesteś - olej to. Nie ma gorszej kary dla hejtera niż zlanie jego wymiocin. Nawet ban nie ma takiej mocy.
Organizacji czasu
Bo bloger to też człowiek i ma swoje życie pozablogowe. Obudź się rano, idź na autobus, bądź w pracy na czas, wyjdź po 8 godzinach, stój w korkach, idź na zakupy, stój w kolejkach, spotkaj znajomego, zrób obiad, zajmij się dzieckiem (jeśli masz), ogarnij chatę, walnij się na kanapę, wyłącz mózg. Ano tak, jeszcze blog... gdzie to upchnąć? Bloger da radę. Nikt nie wie jak i gdzie, ale bloger zawsze znajdzie czas dla swojego bobaska. Blogaska. Nie zaniedbując przy tym całej reszty przyziemnych obowiązków. A to ani ptak, ani samolot. To tylko bloger. Aż bloger :)
Czegoś jeszcze?
# foto from studiumprzypadku.com