1 paź 2013

JEŚLI CIĘ LUBIĘ, MOGĘ CIĘ SKRYTYKOWAĆ

0

Słyszeliście powiedzenie "dla dobra sprawy". Dlatego człowiek czasem robi coś, czego nie chce albo nie powinien robić. Taki wybór lepszego z dwojga złego. No i ja mam właśnie taką sprawę.

Bloger świadomy swojego nieograniczonego zasięgu nie powinien publikować czyichś maili. Raczej. No chyba, że taki mail ma posłużyć do osiągnięcia wyższego celu, jakim jest - na przykład - wpis na blogu :) Zarzucił mi ostatnio pewien zbłąkany (i obłąkany chyba też) czytelnik, wyobraźcie sobie, hipokryzję! Bo zalajkowałem jeden, dwa, dziesięć (nieważne) wpisów blogera, którego śmiałem kiedyś skrytykować. I mam się zdecydować, bo on ma rozdwojenie jaźni i chce, żebym był spójny w tym, co robię. Zresztą - macie tu.



Co za ton, o ja. Prosiłbyś. O zmiany. Niby grzecznie, a jednak głupawo. No i ja się zmieniam tylko dla kobiet, więc wybacz, nie uda nam się. I nie śledź mnie więcej, bo jakoś tak... boję się o swój tyłek. Ale dostaniesz odpowiedź, bo nawet ciekawy temat poruszyłeś.

I zanim Kominek, to Opydo. Jego też pół internetu kocha, drugie pół... lubi trochę mniej. Z jednej strony dostajesz bana zanim zdążysz cokolwiek o nim pomyśleć, z drugiej dostajesz w twarz tekstem, którego nie jesteś w stanie skrytykować, jest tak dobry. Przynajmniej ja tak uważam. Ale czy mam problem, żeby lubić go za teksty i krytykować za banowanie? Jednocześnie? Ehm, a dlaczego miałbym mieć?

Wracając do Kominka - jeśli napisze, że śmierć dziecka to nic takiego, bo codziennie jakieś ginie to sorry, ale ja tego nie kupuję. Ten pogląd jest dla mnie idiotyczny i mam prawo się z tym obnosić. Co nie znaczy, że wszystkie są do bani, a wiele jest zwyczajnie dobrych i trzeba je zauważać. Jestem dorosły, nie mieszkam z mamusią, mam 1/3 życia za sobą, wiem co jest dla mnie ważne, a na co mam zlew i dlatego nie mierzę wszystkich (i wszystkiego) jedną miarą. Bo bywa i zazwyczaj jest różnie.

Kiedyś jeden gej chciał wykorzystać sytuację sam na sam ze mną w toalecie. W centrum handlowym. Napastliwy był, nie chciał mnie wypuścić. Nie chciałem go tak od razu bić, ale cierpliwość też powoli mi się kończyła. Na szczęście dla nas obu w drzwiach stanął facet z dzieckiem (mam nadzieję że ojciec, bo w tych kiblach to nigdy nic nie wiadomo jak się okazuje). Wyszedłem i jeszcze przez jakiś czas oglądałem się czy nie lezie za mną. Niewyżyta ciota.
Ale czy dla jednej takiej ciotki, jednego takiego incydentu mam teraz pałować każdego, co wygląda mi na geja? Mam się ich bać czy atakować od razu? Mam nie chodzić samemu do kibla, bo a nuż w kabinie siedzi rozebrany mężczyzna? Jeden przypadek nie może decydować o całości. Ja gejów lubię, szanuję i podziwiam za to, że chcą żyć swoim życiem.

I tak jest ze wszystkim. To, że nie podoba mi się jedna kreska na obrazie nie znaczy, że nie podoba mi się cały obraz. Jest coś takiego jak zły dzień, niskie ciśnienie, układ gwiazd, TE dni u kobiet... Nie zawsze się chce, nie zawsze wyjdzie, bo jakiś inny czynnik o tym zdecydował, coś na co nie mamy wpływu. Ehm, empatia generalnie i trzeba jej w sobie trochę mieć, żeby zrozumieć. To raz, a dwa - banały w stylu "nikt nie jest idealny" nigdy się nie zdezaktualizują i cały czas trzeba je komuś powtarzać. Bo jeśli ja lubię człowieka i on popełnia błędy, to mam prawo go skrytykować.

To źle, że chcę dla niego jak najlepiej?

Pozdrawiam czytelnika i liczę że skumał.


Czytaj dalej »

9 sty 2013

BLOGERY SIĘ DZIELĄ I ROBIĄ INTERNETY. BO jestSHARE WEEK!

0

Od trzech wpisów nie robię nic innego, jak tylko piętnuję pewne irytujące zachowania. Nie wszystkim się to podoba, ale pamiętajcie, że nigdy nic nie jest czarne albo białe i zawsze musicie próbować widzieć drugą stronę medalu.

Ale dziś temat będzie luźny i radosny :)

Bo jest taka sprawa, że Andrzej z jestKultura po raz drugi inicjuje rewelacyjną akcję dzielenia się najbardziej interesującymi blogami, które czytamy. Share Week polega na tym, że za chwilę zobaczycie kilka blogów, które warto znać. Warto, bo wnoszą jakąś wartość. Warto, bo blogosfera pędzi do przodu i już niedługo blogi będą pierwszymi stronami, które otwieracie zaraz po odpaleniu Facebooka.

Jeszcze słowo o samej akcji. Bo każdy, szczególnie ten mniej popularny bloger, się cieszy. Pokaże, co czyta, podlinkuje i jego też gdzieś podlinkują. Jak to Andrzej stwierdził, 'Internety same się nie zrobią'. Święta racja, bo żeby blogosfera rosła w siłę, to wszyscy musimy się nawzajem wspierać i to jest oczywiste. Tylko czemu dzieje się to tak rzadko?

Dlatego ja postanawiam dzielić się z wami wartościowymi wpisami innych blogerów trochę częściej niż raz na rok. Bo raz, że chcę budować z nimi pozytywne relacje, dwa - chcę pokazać wam, że blogi są życiowo o wiele bardziej inspirujące i warte waszej uwagi niż te wszystkie onety i gazety. I trzy - tylko tak można zbudować solidne fundamenty pod rozwój blogosfery.

A teraz do dzieła. Czytam blogi znane i lubiane przez masy, jak i te świeże i mniej popularne. I dla tych ostatnich Share Week jest o wiele bardziej wartościowy. Dlatego wymienię... 10 blogów. Pięć niszowych, ale z potencjałem na szczyt blogosfery i pięć super extra bombastic blogów, które swoją szansę już wykorzystały i są po prostu zajebiste pod każdym względem.

TOP 5 z przyszłością:

Stay Fly - mimo, że Grzeczny Chłopiec się na mnie obraził, bo śmiałem skrytykować jego (i nie tylko) punkt widzenia, to szczerze polecam wam tego bloga o każdej porze dnia i nocy. Lifestyle w pełnym tego słowa znaczeniu i taki-jak-lubię styl pisania notek - na luzie i bez kompleksów.

Wiecej Luzu - drugi 'luźny' blog o lajfstajlu, który bardzo dynamicznie się rozwija. Ostatnio zmienił szaty i w tym designie mu zdecydowanie lepiej. Krzysiek pisze ciekawe, krótkie, ale zapadające w pamięć notki - i to jest najważniejsze.

Prawnik na macierzyńskim - czyli młoda prawniczka (nie lubi tego określenia ;) na urlopie odkrywająca tajniki sądowych zwyczajów i obyczajów, a także tłumacząca zawiłe meandry prawa na nasz ludzki język.

Ekaterina Kozlova - poznałem jej blog dopiero niedawno, ale podoba mi się jej styl myślenia i sposób, w jaki przelewa go na klawiaturę. Bezkompromisowa, idąca pod prąd i jednocześnie w swej wrażliwości trzeźwo myśląca dziewczyna, którą chce mi się czytać.

MaMoL - to jeden z niewielu blogów, w którym dzieci i rodzicielstwo to nie cukierkowo-landrynkowy świat. Krótkie, szczere i z poczuciem humoru wyznania kochająco (zawsze) nienawidzącej (rzadko) żony i matki dwójki słodkich bobasów.

I kolejne TOP 5 - blogi z najbardziej wartościowym contentem w sieci:

JestKultura - nie dlatego, że Share Week wyszedł od niego. Jeśli macie problem z ubieraniem swoich myśli w słowa - czytajcie Andrzeja. On was nauczy, bo robi to najlepiej w internetach.

Kominek - zwłaszcza .IN, choć .ES też czytam regularnie. Obowiązkowa lektura dla tych, którzy lubią mieć różne spojrzenia na świat, ludzi, gadżety, a nawet samego siebie.

Zombie Samurai - Paweł w swoich wywodach nie używa zbędnych słów. Przynajmniej ja się jeszcze nie natknąłem. Gdyby ktoś chciał streścić jego wpisy, musiałby je w całości przepisać.

Lekkostronniczy - rzadko mam czas ich oglądać i szkoda mi ogromnie. Mam to samo poczucie humoru, co oni więc ja się bawię przednio. I to samo, co u Andrzeja - jeśli nie wiecie, z czego można się pośmiać i co można wyśmiać to ONI was tego nauczą.

BlogoStrefa - aż dziwne, że tak późno ktoś na to wpadł. Ale najważniejsze, że jest. Ilona zbiera wszystkie blogowe newsy, historie i ludzi, no i wrzuca właśnie tu (choć mogłaby częściej, a większość jest na jej profilu fb). W każdym razie dla blogera to miejsce jest obowiązkowe.

Rzecz jasna wszystkim dam znać, że o nich tu wspomniałem. Oczywiście w ramach zacieśniania więzi i tworzenia pozytywnych relacji.

A jak tam WASZE typy? Śledzicie jakieś choćby od czasu do czasu? Piszcie, sam chętnie poznam :)



Zostaw komentarz! Czyli podziel się linkiem :)

Czytaj dalej »
- See more at: http://www.exeideas.com/2013/08/add-unlimited-blog-post-scrolling.html#sthash.WFyboNTy.dpuf