Na Pogaduchach we Wrocławiu nie dali nam tyle jedzenia ile byśmy chcieli (królowało picie) i musieliśmy sobie samemu coś zorganizować. Padło na Sphinxa, bo większość knajp o 23 była już pozamykana. Romantyczną kolację oprócz mojej osoby uświetniła również Dominika, Daniel i Krzysiek. I cóż... Jedzenie jak jedzenie, każdy wie co tam można zjeść, ale nawet w Sphinxie trzeba umieć się jakoś zachować.
Nie żeby nas z lokalu próbowali wyrzucać, ale przy paru sytuacjach trochę tej słomy z butów nam wyszło. Nie chcę nas tłumaczyć, że byliśmy po owocowej Wyborowej, no ale byliśmy. W każdym razie jedyny pozytywny aspekt jaki udało mi się w tej kwestii znaleźć to powstanie tej oto instrukcji. Trzymajcie. Absolutnie do zastosowania w realu, jeśli ktoś ma naturę krypto-celebryty i lubi jak się o nim mówi. Niekoniecznie dobrze.
1. Czy jak zrezygnuję z kaparów na pizzy to będzie taniej? Tak, zadaj to pytanie. Element zaskoczenia może zdziałać cuda. Tym bardziej, że to przecież logiczne - składnik mniej to realna oszczędność na poziomie 50 groszy. Warto negocjować.
2. Czekanie aż kelner do ciebie podejdzie jest dla frajerów. Ty nim przecież nie jesteś więc wpraw w ruch swoje palce i pstryknij. Nie słyszał? To jeszcze raz, do skutku. Zwroty grzecznościowe typu 'przepraszam' albo 'ej, ty' też są dla frajerów, więc ich nie używaj. Szlachta nie zdziera sobie gardła z byle powodu. Jak już, to naskórek ze szlacheckich paluszków.
3. Delikatnie podnieś głos i w bliżej nieokreśloną przestrzeń rzuć hasło, że przecież TY BYŁEŚ PIERWSZY więc dlaczego ON dostał przed tobą? No jak? Od kiedy to nie decyduje kolejność zgłoszeń, a jakiś tam czas przygotowania? Skandal!
4. Odkąd zabronili ci palenia w knajpach to ze stolików poznikały też popielniczki. No skoro nie ma, to gdzie masz zutylizować wyżutą gumę, jak nie pod krzesłem? Chciałeś dobrze, no ale jak nie ma profesjonalnego sprzętu to ty się prosił nie będziesz. Zresztą kto normalny zagląda pod krzesła.
5. Czy to jest świeże? Nie wahaj się zapytać. Od kiedy każdą restauracją w tym kraju trzęsie Magda Gessler każdy ma prawo wymagać. Nawet jeśli ci to nigdy wcześniej nie przeszkadzało, to teraz jest na to moda, więc nie bądź hipster i czepiaj się wszystkiego.
6. Zjedz wszystko co ci dali, wyliż talerz na błysk, poproś kierownika i powiedz mu, że wprawdzie zjadłeś to co było bo byłeś głodny, ale ta polędwica była zimna, kartofle niedogotowane, a surówka z wczoraj. I czy należy ci się za to jakaś rekompensata w myśl naczelnej zasady kapitalizmu 'klient nasz pan'.
7. Mlaskaj, ręcznie wydłubuj sobie kawałki mięsa z dziurawych zębów, wycieraj paluchy w spodnie, rozmawiaj głośno ale niekoniecznie wyraźnie, śmiej się głośno kiedy usłyszysz dowcip i cicho kiedy wyśmiewasz tego geja dwa stoliki dalej, który zapewne gejem nie jest, ale śmieje się jak ciota. Pokaż mu jaki śmiech ma prawdziwy macho i jak żre prawdziwy polski mężczyzna.
8. Podjadajcie sobie jedzenie z talerzy. Co kto lubi. Szczególnie spaghetti.
9. Po konsumpcji przekaż kobiecie rachunek i wyjdź na fajkę. No co, przecież godzinę wytrzymałeś bez palenia, zrobiłeś to dla niej, więc ci się należy. A ona niech się teraz zrewanżuje i doceni twoje starania w temacie równouprawnienia.
10. Są knajpy, gdzie nie ma kelnerów. Ale to nie zwalnia obsługi z obowiązku sprzątania po tobie, więc nie ułatwiaj im tego zadania. Informacja pt. 'samoobsługa' nie oznacza przecież, że masz SAM odnieść brudny talerz w wyznaczone miejsce. Nawet, gdy przypadkiem dostrzeżesz kartkę z taką instrukcją.
11. Poczekaj na resztę. I pamiętaj, że złotówka to też reszta. Ale przy złotówce dobrze jest poudawać, że wcale się na nią nie czeka. Ogranicz do minimum prędkość ubierania się, sprawdź nieistniejące nieodebrane połączenia, poszukaj w torbie/kieszeniach czegokolwiek. To wyniszczająca gra nerwów między tobą a kelnerem - kto pierwszy odpuści. Ty zawsze graj do końca.
12. Idź to knajpy aspirującej do co najmniej 3 gwiazdek Michelin i zamów margheritę. I małą colę, a co.
Kobiety macie fart - was to nie dotyczy. Chyba, że o czymś nie wiem, ale po was można się raczej spodziewać dzikich pisków i parsknięć w dziwnych momentach. No i to podniecenie w waszych oczach, kiedy możecie zwiedzić kolejną toaletę - bezcenne. Ale to nie jest burackie tylko taki wasz urok.
Jeszcze małe sprostowanie: może dwa z tych wszystkich zachowań udało nam się wtedy przetestować. Oczywiście całkiem przypadkowo i nieumyślnie - tak jakoś samo wyszło. Proponuję zwalić całą winę na wielką nieobecną - towarzyszkę Wyborową :)
A jak tam Wasze doświadczenia w tym temacie? Zapomniałem o jakimś grubym buractwie?
Piszcie w komentarzach!